sobota, 13 lipca 2019

Rodzina Papi - tekst mojej mamy

Dzisiaj zacytuję tekst opracowania o rodzinie Papi autorstwa Zofii Moszczyńskiej-Pętkowskiej

Rodzina Papi

Polską historię rodziny rozpoczyna Luigi Fabian (?) Papi, urodzony ok. 1769 r. w Trieście, syn Giuseppe i Magdaleny Papi. Przybył on do Polski na pewno po roku 1811 (urodzenie najmłodszego z dzieci w Trieście), a przed rokiem 1823 (pierwsze udokumentowane czynności prawne w Polsce) , wraz z całą rodziną: żoną Marianną Sarą, córką Jana i Adrianny z Edgecomb Hacha, urodzoną w 1789 r. w Wenecji, oraz urodzonymi w Trieście dziećmi: Teressą Margueritą Adrianą (ur. 4 lutego 1807), Józefą (ur. ok. 1809 r.), Alojzą Franciszką (ur. 8 sierpnia 1810) i Janem (ur. 24 sierpnia  1811 r.). Luigi bez wątpienia był “doświadczonym likiernikiem” (w dokumentach polskich często nazywany Destyllatorem), a według trudnego do zweryfikowania źródła to także “niegdyś właściciel ziemski w Cesarstwie Austriackim w mieście Triest mieszkający”.

O przodkach i włoskiej rodzinie tego małżeństwa nie mamy (jeszcze) zbyt wielu informacji. Jedyna pewna dotyczy spadku jaki otrzymał Luigi po Janie Tramanini zamieszkałym we Florencji. W 1823 r. w “Kancellaryi hypoteczney” województwa mazowieckiego Rejenta Jana Wincentego Bandtkie, przysięgłego Pisarza Aktowego Królestwa Polskiego w dok. pod nr 4583 Luigi ustanowił jako “swego ogólnego pełnomocnika” w sprawie tego spadku Piotra Baldacci, kupca zamieszkałego we Florencji. Brak jednak jakichkolwiek informacji o powiązaniach rodzinnych Papi i Tramanini. Pojawia się także nie potwierdzona wzmianka o francuskiej ciotce, która miała wychowywać jedną z wnuczek Luigi, córkę Jana, Jadwigę.
Dokument 4583 kancelarii Bandtkie: https://drive.google.com/open?id=0B35mh_ToN8ZwcnJCM0xkNzZfeG8

Największą zagadką pozostaje jednak powód tej rodzinnej migracji. Nie mogło nim być zapotrzebowanie Ordynacji Zamoyskich w Zwierzyńcu na „doświadczonego likiernika”, ponieważ takowe pojawiło się dopiero w 1834 roku, kiedy likiernię tam założono, a rodzina przybyła do Polski – wedle dostępnych źródeł – około roku 1821. W ustnej tradycji rodzinnej ojciec i syn (o nieznanych imionach) Papi przyjechali do Polski w końcu XVIII w. w jednej wersji (niepotwierdzonej) jako nauczyciele szermierki w Głównej Szkole Rycerskiej w innej zaś - z pobudek romantycznych, na pomoc narodowi walczącemu o niepodległość mimo wielokrotnej przewagi siłowej agresorów. Drugą wersję potwierdzałby tzw. Patent Kościuszkowski, dokument nadający stopień wojskowy (w tym wypadku o ile dobrze pamiętam - chorążego) Papi, którego imię i wiek wypadły już z mojej pamięci. Sam dokument zaś, wypożyczony w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku na jakąś patriotyczną wystawę zmienił w jej trakcie właściciela i dla rodziny - przepadł. Mam jednak wciąż nadzieję, że kiedyś się jeszcze odnajdzie. Wracając do Luigi i jego rodziny - zarówno sama decyzja o przyjeździe na stałe do Polski jak i grono znajomych, jakich - sądząc z udokumentowanych jej losów - w nowym kraju już posiadała, zdaje się potwierdzać iż przyjazd ten nie mógł być zupełnie przypadkowy.

Pra- pra- pradziadek Luigi nie miał w Polsce szczęścia do oficjalnej pisowni swego imienia, a także nazwiska: pisano go Alojzy, Ludwik, a nawet, w jednym z nekrologów – Lucyan. Nazwisko zaś „wzbogacano” o dodatkową literę p i często - zwłaszcza we wzmiankach prasowych – pisane jest Pappi. Nie ma także żadnych dowodów na to, że Luigi kiedykolwiek w życiu posługiwał się językiem polskim. Wszystkie pisane przez niego dokumenty, które znamy, były pisane po włosku lub francusku i na francuski tłumaczono dokumenty prawne, które miał podpisać.

Wedle wspomnianego już dokumentu ustanawiającego pełnomocnika do przyjęcia spadku we Florencji, w roku 1823 rodzina Papi mieszkała w Warszawie “przy Lesznie pod liczbą 706”. Brak w tym czasie jakichkolwiek informacji o źródle ich utrzymania.

Dziewięć lat później, w roku 1832, pojawia się dokument sporządzony 8 stycznia w Kancelarii Notarialnej Jana Wincentego Bandtkie pod numerem 6211. Jest to Umowa pomiędzy Szymonem Kohen, kupcem zamieszkałym w Warszawie przy ul. Miodowej pod liczbą 481 i Luigi (Ludwikiem) Papi Destyllatorem, zamieszkałym w Warszawie przy ul. Mazowieckiej pod liczbą 1346. Z mocy tego dokumentu panowie zawiązali spółkę na 5 lat (od 1 marca 1832 r. do 1 marca 1837 r.) z zamiarem założenia w Warszawie “dystylarni” likierów. Dokument ten, niezwykle ciekawy ze względu szczegóły finansowe, prawne, ale i realia społeczne, zachował się w całości, tak po polsku jak i po francusku, podpisany (obok osób prawnie zainteresowanych) także przez świadków: Jana Geysmera i Zygmunta Munchheimera.

Dokument dostępny: https://drive.google.com/open?id=0B35mh_ToN8ZwejZCdHNsU1NycG8

W tym samym roku, w numerze 100 Kuriera Warszawskiego, pojawia się następujące ogłoszenie:



Ludwik Papi, Dystyllator, ma honor uwiadomić , że w tych dniach otworzy skład wódek słodkich, Likierów, wódek Gdańskich i Spirytusu w domu JW Rostworowskiego przy ulicy Miodowej 490. Przedmioty te w najlepszych gatunkach, sprzedawane będą po cenie najumiarkowańszej.”

20 sierpnia 1833 roku zawarta z Kohenem umowa zostaje notarialnie (w tej samej kancelarii) rozwiązana w pełnej, jak się wydaje, harmonii i zgodzie. Drugi jej paragraf donosi iż ”PP Szymon Kohen i Ludwik Papi przyznają, iż żadnych jeden do drugiego nie mają i nie zachowują sobie pretensji z tytułu tejże współki rozwiązanej kwitując się wzajemnie.”

Dokument: https://drive.google.com/open?id=0B35mh_ToN8ZwZzh5V0RvVE9LWEk

W roku 1835 “Skład” w nr 96 Kuriera Warszawskiego zawiadamia:




Bardzo tania sprzedaż reszty Wódek Gdańskich i Likierów z fabrykacji P. Papi przy ulicy Miodowej pod Nr. 490, chcąc wyprzedać resztujący zapas przednich Wódek Gdańskich.”

W tym czasie (od 1 sierpnia 1834 r.) Luigi pracował już jako likiernik i dystallator w Ordynacji Zamoyskich w Zwierzyńcu.
Wedle Haliny Matławskiej, autorki historii Zwierzyńca, w 1833 r. powstały tam gorzelnia i wytwórnia likierów, gdzie w latach 1834 – 1840 pracował “doświadczony włoski likiernik” Luigi Papi. Jego umiejętności musiały istotnie być nie byle jakie, skoro, jak pisze H. Matławska:

W zwierzynieckim zakładzie powstawały zaprawiane cukrem likiery na bazie owoców ananasowe, brzoskwiniowe, pomarańczowe, waniliowe, różane, biatomorówki, malinowe, nalewane na wiśniach ratafie, sporządzane na pestkach „persico”, nalewane na tataraku (kalmus, ajerówka) i konwaliach, wódki cytwarowe i piołunowe, likiery miętowe, kminkowe (kimel, alasz) , kawowe oraz korzenne (cynamonówka i gożdzikówka), a także wódki „Z galganem” (tatarakiem i żubrówką). Papi produkował tu nawet wódki gdańskie, których receptury otoczone były ścisłą tajemnicą, w tym „goldwassery” (złote wody) i tzw. „krombambuli”, których nazwa pochodzi od niemieckiej pieśni hulaszczej.

Z dostępnych w internecie Informacji wyłowić można następujące fragmenty dotyczące Luigi: „W 1834 roku w jednej z oficyn pałacowych urządzono likiernię. Fachowiec sprowadzony do kierowania produkcją był postacią niecodzienną. Liczący blisko siedemdziesiąt lat Włoch Luigi Papi miał opinię doskonałego likiernika , a choć zakład nadzorował profesor Jan Koncewicz, Papi bezpośrednio odpowiadał za jakość produktów likierni.” I dalej: „W 1840 r. Luigi Papi zachorował i wyjechał ze Zwierzyńca dla podratowania zdrowia. Destylację prowadził dalej jego uczeń Antoni Banaszewski.”

Dokumenty Ordynacji Zamoyskich (lub to, co spośród nich pozostało) znajdują się w Archiwum Państwowym w Lublinie. Odnalazła się tam spora garstka dobrze zachowanych dokumentów dotyczących pracy Luigi Papi w Likierni należącej do Ordynacji.

Pierwszym z nich jest umowa o pracę zawarta 1 sierpnia 1834 roku, klarowna i zwięzła, warta przytoczenia w całości:

Między JWHrb. Kons[tantym] Zamojskim zjednej, a P. Ludwikiem Papi Destilatorem zdrugiej strony, zawarta została następująca umowa

1o P. Ludwik Papi obowiązuje się distilować likiery pod przewodnictwem Wo Kaniewicza Dyrektora Jeneralnego gorzelni w Ordynacji

2o Obowiązuje się także w razie potrzeby pomagać i zastępować wymienionego Wo Kaniewicza w przewodnictwie tych destylarni

3o JWHrb. Konstanty Zamojski przeznacza W. Papi wynagrodzić jego pracę pensyą roczną 3000 Zp, mieszkanie, opał i światło

4o Nadto jeśli w ciągu roku będzie większy zbyt likierów nad 5000 garncy JWHrb. zapewnia mu 10% czystego dochodu od ilości sprzedanej nad 4000 garncy

5o JWHrb. przeznacza P. L. Papi 300 Zp na koszta podróży do Ordynacji

6o Niniejszy kontrakt zaczyna mieć swoją moc od dnia dzisiejszego i jest zawarty na lat 3 to jest od 1 sierpnia 1834 do 1 sierpnia 1837

7o Po skończeniu niniejszego kontraktu jeżeli JWHrb. niezechce go przedłużyć zapłaci P. L. Papi 300 Zp za koszta

8o JWHrb. Andrzej Zamojski ma prawo dokompletować niniejszy kontrakt przez dodanie względnie pominięcie zatrudnień oraz znoszenia się z W. Kaniewiczem co powinno mieć miejsce wprzeciągu jednego mca do czasu przybycia P. Papi do Ordynacji

9o Niniejszy kontrakt w 2-ch egzemplarzach spisany odczytany i przyjęty przez obydwie strony podpisanym został

Droga zawodowa Luigi rysowała się zatem prosto i korzystnie, jednakże 23 lutego 1835 roku napisał on (w języku włoskim) zaskakujące pismo do zarządzającego Ordynacją Konstantego Zamojskigo. Przytaczam je tu w ówczesnym tłumaczeniu na polski i z pewnymi skrótami.

Poczytuję sobie za obowiązek uwiadomić JWPana, że z 1m b.m. zacząłem nareście wykonywanie mojej funkcji w miejscu, któreś mi JWPan przeznaczył - a które przez 6 miesięcy było mi wstrzymywane pomimo nalegań JWHrb Andrzeja i P. Zaborowskiego.

Nie mogę zmilczeć JWPanu, że 500 garncy wódki, które były mi przez JWPana do tej Destyllarni przeznaczone na fabrykacye likworów są najgorszego gatunku i od 10. stopni niższym jak być powinna; Zdaje mi się, że ktoś mi chciał zaszkodzić w opinii JWPana - jaką JWPan miał o mnie i o moich zdolnościach.

Zawiedziony nieporządkiem jaki panuje w Gorzelni w Ordynacyi śmiem przedstawić JWPanu plan, któren okaże środki, jak wydobyć z Gorzelni potrzebną ilość wódki stosownie do konsumpcyi tej rozległej przestrzeni.

Uprzedzam przytem, iż nie mam w tym żadnego własnego interesu - i jedynie powodowany jestem tem i aby przeszkodzić dalszym nakładom niepotrzebnym - i mieć satysfakcję widzenia przy moim doświadczeniu - kwitnący dochód - który przy dotychczasowem niedoświadczeniu jest w najgorszym stanie i szkodliwy korzyściom JWPana - upraszam JWPana chcieć zataić moje imię , jakie kolwiek środki na moje przedstawienie przedsięwziąć raczysz ażebym przeto nie pomnożył moich nieprzyjaciół - których dość mam za to żem prawdę mówił.

W dalszej części listu Papi przedstawia szczegółowy, techniczny (i biznesowy ?) plan wyposażenia i organizacji gorzelni Ordynacji, wskazując konkretne urządzenia - maszyny Pistoriusa 1 i 2 klasy, które zakupione i rozmieszczone w poszczególnych zakładach destylacyjnych Gorzelni (w Zwierzyńcu, Soli, Zamchu, Kamionce, Godziszowie, Hucie i Guzówce) mogły - zdaniem autora - zapewnić Gorzelni roczną produkcję na poziomie 640 000 garncy szumówki, czyli właściwego jakościowo alkoholu dla wytwarzania gatunkowych wódek i likierów.

Dla wyjaśnienia: maszyna Pistoriusa to opatentowana 21 marca 1817 roku parowa kolumna destylacyjna, wynalazek pruskiego gorzelnika, kupca i rolnika Johanna Heinricha Leberechta Pistoriusa (1777 - 1858), która zrewolucjonizowała gorzelnictwo na terenie Prus, Austro-Węgier i częściowo Polski. Pozwalała na ciągły obieg produkcji spirytusu dzięki zastosowaniu dwóch połączonych ze sobą kotłów z systemem chłodzenia w deflegmatorze. W zamkniętym obiegu, zasilanym maszyną parową i piecem węglowym, skraplana ciecz dzielona była na frakcje, część wracała z powrotem do kotła, część była odbierana jako surowy spirytus, o wyższej mocy i lepiej oczyszczony, niż przy wcześniej stosowanej destylacji w alembiku.

Dalej wskazuje Papi ( w 6 punktach) inwestycje, oraz zmiany organizacyjne i sposoby sprawowania nadzoru niezbędne, jego zdaniem, dla zaprowadzenia porządku w rzeczonych gorzelniach i otrzymania celu, który przedstawiam.

Nie wiemy nic o ewentualnej reakcji właścicieli i zarządu Ordynacji na tę - trzeba przyznać - wyjątkowo bezczelną recenzję stanu podległych jej gorzelni i wyraźnie przez nikogo nie oczekiwane, autorytatywne plany radykalnej tego stanu poprawy, niestety - bardzo kłopotliwe i kosztowne. Cokolwiek w Ordynacji i jej gorzelniach zmieniło się lub nie na skutek tej niezwykłej akcji naszego charakternego przodka, jedno jest pewne: pracy w Likierni nie tylko nie stracił, ale po upływie 3 lat na które zawarta została pierwsza umowa, 26 maja 1837 roku podpisano z Papim umowę następną, w językach francuskim i polskim, poniższej treści:

Między JWm Konstantym Hrabią Zamoyskim z iedney, a Wm Ludwikiem Papi Dystylatorem z drugiey strony stanął następujący Układ. -

1o Wy Ludwik Papi obowiązuię się wyrabiać Likiery rozmaitego Gatunku tu w Zwierzyńcu pod Zwierzchnictwem Plenipotenta Kancelaryi Centralnej Dóbr i Interessów JW Hrabiów Zamoyskich w Ordynacyi Zamoyskey

2o Obowiązuie się także usposobić ucznia w Sztuce wyrabiania Likierów tak, aby tenże był zdolnym zastąpić Wo Papi a to ile możności w jak najkrótszym czasie. Wny Papi będzie odpowiedzialnym, iżeliby temu obowiązkowi a własnej niechęci i Winy nie uczynił zadość

3o Za prace swoie zapewnia się Wmu Papi wynagrodzenie roczne Trzy tysiące dziewięćset ośmdziesiąt Zp. Mieszkanie i opał pod warunkiem aby W Papi Drwa swoim kosztem sprowadzał

4o Prócz tego iżeliby w przeciągu roku jednego sprzedaż Likierów przewyższała ilość 5000 Garncy JWny Hrabia zapewnia W Papi do przewyżki, z dochodu czystego 10 procent,

5o Niniejszy kontrakt obowiązuje od dnia5 dzisiejszego i jest zawarty na lat trzy, od dnia 1 sierpnia rb. do tegoż roku 1840

6o Do wyjścia takowego Kontraktu i jeżeli JW Hrabia Konstanty nie życzyłby sobie onego przedłużyć będzie mieć W Papi wypłaconą sobie kwotę 300 Zł polskich na koszta przeprowadzenia się

Niniejszy Kontrakt w dwóch identycznie brzmiących egzemplarzach spisany w Dowód przyjęcia przez strony jest podpisany

Ostateczna postać tego kontraktu powstała, jak wynika z - niekompletnych niestety - dokumentów jakie posiadamy, po dość burzliwych negocjacjach, ustnych i pisemnych. Choć przodka naszego satysfakcjonowało wyraźnie proponowane przez właścicieli Ordynacji podniesienie jego uposażenia w stosunku do umowy poprzedniej, to miał on kilka innych żądań i oczekiwań. Nie chciał - w każdym razie w ramach proponowanego wynagrodzenia - kształcić ucznia - zastępcy, ponieważ upatrywał w ewentualnym sukcesie tego przedsięwzięcia zagrożenia dla własnej kariery zawodowej. Mężczyzna ok. siedemdziesięcioletni! Oczekiwał ponadto przyznania, choćby niewielkiej, dożywotniej pensji, czyli emerytury! W 1837 roku!! Wobec takich rewelacji drobiazgiem wydaje się już żądanie dostarczania fizycznie (zwózki) do miejsca zamieszkania przyznanego mu Kontraktem drewna opałowego, lub pieniężnego ekwiwalentu za dokonywanie tej czynności własnym sumptem. Negocjacje w imieniu Ordynacji prowadził jej ówczesny plenipotent W. Zaborowski, a o ich przebiegu dowiadujemy się pośrednio, z jego pisma do Kancellaryi Centralney Dóbr i Interessów Hr. Zamoyskich. Jest to tekst tak piękny, że zamieszczę go tu z niewielkimi skrótami.

Na skutek wezwania Kancellaryi Centralney z dnia 19 Marca rb. Nr 239 mam honor donieść: iż natychmiast oznajmiłem P. Papi wolę Kancellaryi Centralney, gdy jednakże Tenże z odpowiedzią swą ociągał się zrobiłem do niego pisemną pod d. 4 b. m. Odezwę tu w kopii dołączającą się, na którą tenże na moje ręce do Kancellaryi Centralney udzielił odpowiedzi tu także dołączającą się. [Brak niestety obu “dołączających się” dokumentów].

W moiey Odezwie do P. Papi umieściłem warunek dodatkowy o oddzielnej dopłacie Zł. Po. 60 na zwózkę Drzewa opałowego dla P. Papi przeznaczonego, a to ze względów, iż Admicya jak dotąd nie mogła zapewnić takowej zwózki w naturze, z powodu trudności w tej mierze doświadczanych jako i z tego względu, iż assymilowanie P. Papi co do tego punktu do innch Officyalistów za krzywdę poczytane bydź niemoże, zwłaszcza, iż zawrzeć się mający Układ zależy od zobopólnie umówić się maiących warunków. [...]

Co do odpowiedzi P. Papi, uważa warunki przez niego podane za uczciwe, dlatego iż Tenże w pierwszem brzmieniu powinien był usposobić Ucznia i nie zdaje się mieć prawa do żądania oddzielnego wynagrodzenia, skoro ze swoiey strony Skarb do niego nie rości Pretensyi, ale nawet na dalsze lata na podwyższenie Pensyi zgadza. Tak więc o wynagrodzeniu naraz ani o Pensyi dożywotniey chociażby najumiarkowańszey, według mego mniemiania nie może być mowa.

Zresztą P. Papi niewłaściwie robi wniosek, iż przelewając swój talent na kogoś innego sam się pozbawia sposobu utrzymania, bo swego talentu przez to nie utraca, a jeżeli nie będzie w owej nacyi, któż mu broni bydź gdzie indziej. Wszakże, jeżeli nie przyjdzie do ugody, a P. Papi z dniem 1 Sierpnia nie pozostanie w Ordynacyi, to czyliż przez to zyska na tem, że nie podejmuje wyuczyć nikogo swej sztuki, lub czyli mniema, że jeżeli on nie pozostanie w Ordynacyi, to już nikt inny na jego miejsce zdolny nie znajdzie się?

Ponieważ P. Papi do Kancellaryi Centralney swoje podanie zanosi, raczy więc Kancellarya Centralna swoią Decyzyę wydać w jaknakrótszym czasie i ostateczną ażeby P. Papi niemiał powodów wnoszenia, że mu na złość zrobiono przez zwłokę w odpowiedzi.

Odpowiedź Kancelarii , napisana na marginesie cytowanego pisma , brzmi następująco:

Do W. Zaborowskiego Plenipotenta Ord. Zamoyskich

Podanie P. Papi Dystellatora, przedstawione przez Wgo Plenipotenta przy Expedycyi z d 6 b. m. Kwiet. N=249 oświadcza: że nic więcey uczynić dla niego niemoże nad to co obejmuje propozycja uczyniona przez Wgo Plenipotenta. Jeżeli zatem P. Papi zechce bydź uwolnionym od obowiązku usposobienia Ucznia, tedy powinien poprzestać na oznaczeniu sobie do tego poborów.

Gdyby atoli P. Papi na na żaden z tych dwóch warunków niezgodził się, w takim razie zatem Wny Plenipotent postąpi stosownie do rozporządzenia Kancellaryi Centr. z d. 14 z m. Marca N= 904

Tak więc w Kontrakcie pozostał zapis o “usposobieniu” ucznia, ani słowa o emeryturze, a drzewo opałowe ma być zwożone na koszt użytkownika. Luigi Papi nie wygrał negocjacji nowego kontraktu z Ordynacją. Ale próbował? Próbował. I to wiele mówi o jego osobowości i charakterze.

W związku z planowanym w Warszawie ślubem jedynego syna listopadzie 1838 roku Luigi wystosował do Administracji Dóbr Ordynacji Zamoyskich podanie o udzielenie mu dwumiesięcznego urlopu “życząc udać się do familyi”. Niezawodny pośrednik pomiędzy włosko- lub francuskojęzycznym pracownikiem a Ordynacją, plenipotent tej ostatniej W. Zaborowski skierował jego prośbę do decyzji Kancelarii Centralnej wraz z pozytywną opinią bezpośrednich zwierzchników, uzasadnioną tym że zapas dostateczny wódek znajduje się w Składzie , który nim wydali się na urlop z Zwierzyńca pomnoży jeszcze przez dorobienie niektórych brakujących gatunków jak tylko Jngredyencye z Warszawy zamówione nadeydą - Że Banaszewski, uczeń, według uznania P. Papi iest w stanie w niebytności Jego załatwiać zastępnie niektóre drobne zlecenia którychby zakład Likierni wymagał - a jeżeliby coś naglącego przytrafiło się za pierwszym zawiadomieniem P. Papi do obowiązków pospieszy

W odpowiedzi Kancelaria Centralna:

oświadcza: że urlop Panu Papi Destylatorowi wódek słodkich może bydź dozwolony ale tylko na jeden miesiąc i to po zapewnieniu się poprzednio [że] z powodu oddalenia się Jego żadna szkoda dla Gorzelni niewyniknie .

Na akcie ślubu Jana Papi z Teodozją Gałęzowską w kościele Nawiedzenia NMP (Nowe Miasto) 1839/14 z 23 stycznia 1839 widnieje podpis Luigiego.

W kwietniu 1840 roku, a więc niemal 4 miesiące przed datą wygaśnięcia ostatniego kontraktu podpisanego w Ordynacji Zamoyskich kieruje Papi A Sua Eccellenza Jl Signor bonte Constatnino Zamoyski pismo z prośbą o zwolnienie z dalszego - zgodnie z kontraktem - świadczenia pracy, a to z powodu problemów zdrowotnych. Przytoczę je tutaj w ówczesnym tłumaczeniu na polski:




W nadziei względu na trudy iakie podjąłem w urządzeniu Zakładu w Zwierzyńcu, który teraz Jaśnie Wielmożnemu Panu bardzo znaczną intratę przynosi, również za ukształcenie Ucznia w sztuce Destylacyi w Osobie Pana Banaszewskiego do zastąpienia mnie stosownie do artykułu 2 go Kontraktu z dnia 26 Maia 1837 r., wreszcie z powodu znacznego zapasu, który na teraz znajduje się w Magazynie wystarczyć mogący na długi czas na codzienną konsumpcję, Najpokorniej upraszam Jaśnie Wielmożnego Pana abyś raczył dać mi pozwolenie opuszczenia Zwierzyńca w następnym miesiącu Maiu dla korzystania ze sprzyjającej pory do używania wód tych potrzebnych memu 70 letniemu wiekowi i chorobom, którym ciągle podlegam. Punktualność z jaką wykonałem wszystkie obowiązki na mnie nałożone iako też wzgląd na roczną intratę którą ten sam Zakład Jaśnie Wielmożnemu nadal zapewnia robi mi nadzieję iż raczyż Jaśnie Wielmożny Pan uwolnic mnie na miesiąc Czerwiec i Lipiec należące do ukończenia kontraktu i poczuje winny mi jeszcze ponieważ bytność moja niepotrzebna w Fabryce Likierów z wyżej wzmiankowanych powodów.

Na wyraźne żądanie Kancelarii (wyrażone jej zwyczajem na marginesie opiniowanego dokumentu) do cytowanej wyżej prośby Papi dołączył także zaświadczenie lekarskie wydane 14 marca 1840 roku w Szczebrzeczynie przez doktora, którego nazwisko odczytuję jako Wolf Brams, ale tu mogę się mylić i będę wdzięczna za wszelkie korekty. A oto cały tekst tego niezwykłego dokumentu:


Na żądanie Wgo Ludwika Papi wydaję mu niniejsze świadectwo, jako tenże cierpi słabość hemoroidalną w tym stopniu, że użycie wód mineralnych w stosownej porze roku jest niezbędnem, aby nadal ochraniać go, od złych tejże słabości skutków.

W tej sytuacji Kancelaria Centralna Ordynacji najprawdopodobniej “uwolniła od obowiązków” chorego pracownika na dwa miesiące przed upływem kontraktu. Potwierdza to zamieszczona w historii Zwierzyńca informacja iż “w 1840 r. Luigi Papi zachorował i wyjechał ze Zwierzyńca dla podratowania zdrowia”.

Niezależnie od tego, czy z zaplanowanego leczenia skorzystał, czy też nie (czego nie wiemy), w jesieni 1840 roku Luigi mieszkał już prawdopodobnie w wsi Górce pod Warszawą i tam zmarł 22 lipca 1846 r. Wpis w księdze parafialnej (notujący zgłoszenie zgonu ) podaje jako jego powód apopleksję. Jeden zaś z ówczesnych nekrologów prasowych – utonięcie w sadzawce. Ponieważ trudno podejrzewać 77-letniego gentelmena z tamtych czasów o to, iż kąpał się w sadzawce, obie te przyczyny mogą być prawdziwe: udar na przechadzce w pobliżu sadzawki ?
Akt zgonu par. Babice
Inna kopia aktu zgonu
Gazeta Codzienna 1846 nr 197 Nekrolog Luigi Papi

Część dóbr Górce Luigi nabył w 1837 roku od poprzedniego właściciela, Abrahama Simona Cohen. Drugą ich część nabył od tego samego właściciela Skarb Królestwa Polskiego. Dla części Papiego sporządzono księgę wieczystą oznaczoną literą A i ta jeszcze nie została odnaleziona, w Archiwum Ksiąg Wieczystych w Warszawie odnalazła się natomiast księga B sporządzona dla Skarbu Królestwa Polskiego, w której czytamy:

Skarb Królestwa Polskiego prawem własności nabytej od poprzedniego właściciela Abrahama Simona Cohen z mocy aktów z dnia 3/15 Lutego 1837 i 8/20 Marca 1844 r. w Księdze Wieczystej dóbr Górce dawnej tak dla części A jako też dla części B służącej zdziałanych w której wykazie tytuł własności obydwóch części razem na rzecz Skarbu Królestwa i Alojzego Papi był uregulowanym.

Następnie wedle aktu dnia (28 Lutego) 12 Marca 1846 r. tak w dawnej, jakoż w niniejszej Księdze Wieczystej zdziałanego, dawna księga pod nazwą Górce litt. A dla części Papiego pozostała, niniejsza zaś dla części własnością Skarbu królestwa będącej pod nazwą Górce litt. B założoną została.

W numerze 6 Dziennika Urzędowego dnia 23(4) Lutego 1847 r. pojawiła się następująca informacja podpisana przez J. Noskowskiego:

Z powodu zaszłej w dniu 22 Lipca 1846 r. śmierci Alojzego Papi właściciela dóbr Górce w okręgu Warszawskim otworzył się spadek, do ukończenia którego i przepisania własności tych dóbr wyznacza się półroczny termin na dzień 1 (13) Sierpnia 1947 r. w kancelaryi hypotycznej w Warszawie.

Niestety, do czasu ewentualnego odnalezienia Księgi Wieczystej dóbr Górce lit. A nie dowiemy się na pewno kto został następnym właścicielem tych dóbr, ani jakie były ich dalsze losy. Najbardziej prawdopodobnym wydaje się, iż został nim Karol Dipner, mąż najstarszej córki małżeństwa Papi - Teressy. “Przy niej” w Górcach po śmierci męża mieszkała wdowa, Marianna Sara Papi. Gdyby nie ówczesne prawo - naturalna spadkobierczyni ?

Marianna Sara zmarła w Górcach 25 marca 1851 r. W jednym z poświęconych jej nekrologów napisano: Urodzona we Włoszech, od lat trzydziestu tu zamieszkała, ś. P. Marja Papi, zostawia liczne w kraju tutejszym potomstwo Dzieci i Wnuków…. Zapis ten może sugerować datę zamieszkania w Górcach, a być może także przybycia do Polski rodziny Papi – rok 1821 (lub niewiele wcześniej). We wpisie jej zgonu w księdze parafialnej napisano m.in.: …Umarła Maryanna Papi wdowa lat sześćdziesiąt dwa mająca zamieszkała przy swej Córce Dipner w Górcach. Córka Jana Hacha i Adryanny Edgecomb małżonków z Wenecyi …, co wskazywałoby nazwiska panieńskie Marianny i jej matki i możliwe miejsce urodzenia Marianny.

Małżonkowie Papi pochowani zostali w tym samym grobie na cmentarzu w Starych Babicach, parafii do której ówcześnie należały Górce. Stare Babice w których do dziś zachował się historyczny układ zabudowy, kościół wybudowany w 1728 roku (występujący w Trylogii jako tło pojedynku Skrzetuskiego z Wołodyjowskim) oraz równie stary, pięknie utrzymany cmentarz. Zachowały się na nim dwa pomniki nagrobne związane z rodziną Papi: Luigi (Alojzego) Papi (i jego żony – Marianny Sary ) oraz ich najstarszej córki Teressy.



Obecne władze tej gminy i parafia otaczają pieczołowitą opieką pozostałe resztki tych pomników jako zabytek historii tego miejsca i z tego wyłącznie powodu możemy do dziś oglądać miejsce ostatniego spoczynku tak odległych przodków. Wszystkim ludziom i instytucjom, które zadecydowały o losie tej mogiły i do dziś się nią wspaniale opiekują bardzo serdecznie dziękujemy.

Na koniec ciekawostka dosyć zabawna, wskazująca że okoliczności wyjazdu małżonków Papi ze Zwierzyńca w 1840 roku zdradzają zarówno dość znaczny pośpiech jak i nieznajomość lub zlekceważenie własnego statusu prawnego jako obywateli carskiego imperium - w Dzienniku Urzędowym Guberni Radomskiej (do której przynależał Zwierzyniec), 1/13 czerwca 1947 r. w rubryce “Listy Gończe - poszukiwany, zbiegły” figurują: Ludwik Papi z żoną z gminy Zwierzyniec zbiegli przez Rząd Gubernialny Płocki poszukiwani.


Współczesna Warszawa pochłonęła Górce. Tereny te to obecnie fragment dzielnicy Wola i Nowe Bemowo. Na pamiątkę pozostała nazwa sporej warszawskiej ulicy - Górczewska.

Dzieci Luigi i Marianny Papi


Najstarsze z dzieci małżeństwa Papi - Teressa Marguerita Adriana urodzona 4 lutego 1807 roku w Trieście, w dzielnicy (?) Teresiana, w młodości (aż do zamążpójścia?), wychowywana była przez księżnę Magdalenę Lubomirską (1765-1847), żonę Michała ks. Lubomirskiego z Lubomierza, wraz z ich własnymi dziećmi. 24 lutego 1832 roku w Parafii św. Krzyża w Warszawie poślubiła Karola Dipnera, wdowca (pierwsza żona – Konstancja Elżbieta Dobrat zmarła we wrześniu 1830 roku), wyznania ewangelicko augsburskiego, syna Jana i Krystyny Dipner, urodzonego 13 stycznia 1790 roku w Estonii w mieście Narwa, a w chwili ślubu zamieszkałego w Warszawie na ulicy Mazowieckiej pod numerem 1346.. Z aktu ślubu wynika także, iż w tym czasie Teressa mieszkała wraz z rodziną w Warszawie “pod liczbą 1346 przy ulicy Nowy Świat”. Zagadkę tych adresów - wobec historycznego faktu iż budynki w ówczesnej Warszawie numerowane były w sposób ciągły, w kolejności ich powstawania- może wyjaśnić jedynie uzasadnione domniemanie iż spisujący powyższy akt doznał niewielkiego szoku na widok świadka.

Świadkami na tym ślubie byli bowiem: Bonifacy Kobyliński, Inspektor Uniwersytetu oraz… Antonio Corazzi (1792-1877) architekt włoski, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli późnego klasycyzmu europejskiego i główny twórca architektury Warszawy 1 połowy XIX w. W powyższym akcie ślubu tytułowany: Budowniczy Jeneralny Królestwa Polskiego. W Polsce zaprojektował i zrealizował ponad 50 dzieł, m.in Pałac Staszica i Teatr Wielki, a także układ i zabudowę Placu Teatralnego i Bankowego. Po roku 1847 wznosił wybitne budowle m.in we Florencji i w Kopenhadze.

22 grudnia 1832 roku w Warszawie urodził się syn Karola i Teressy Dipner Aleksander Karol Ludwik , który zmarł w wieku 4 i pół roku 30 czerwca 1837 roku w szpitalu Ujazdowskim. Nieczęste w tamtych czasach leczenie dziecka w szpitalu – a był to podówczas rosyjski szpital wojskowy – tłumaczy się tym, że Karol Dipner był urzędnikiem rosyjskiej Intendentury Wojskowej , dyrektorem Lazaretu Wojskowego Cesarsko-Rosyjskiego na Żoliborzu. Teressa zmarła 16 kwietnia 1854 roku. Na świetnie do dziś zachowanym pomniku na cmentarzu w Starych Babicach widnieje napis „Wzorowej Córce i Żonie pomnik ten wystawił stroskany mąż Karol Dipner, jako dowód wdzięczności za lat 22 szczęśliwego małżeńskiego pożycia”. Równie piękny nekrolog prasowy, pochwaliwszy wyjątkowe zalety kobiecej osobowości i charakteru zmarłej dodaje: „ Nie własnemi słowy piszemy te zalety. Tak sądziła, w tych wyrazach chwaliła zawsze Nieboszczkę , dostojna, świętymi cnotami poważna i sędziwa Xiężna Magdalena Lubomirska, która ś.p. Teressę Dipner w młodości wychowała , a do śmierci , obok własnych ukochała dzieci.”
Kurier Warszawski 1854 nr 102 Nekrolog Teresy Papi

Karol Dipner ożenił się jeszcze po raz trzeci z Gabrielą z Krzyckich. Zmarł 13 stycznia 1864 roku w Warszawie. Pochowany na cmentarzu ewangelickim.


Druga w kolejności córka Luigi i Marianny Papi – Józefa urodzona w 1809 roku, 15 lutego 1835 roku w Warszawie, w kościele Św. Aleksandra poślubiła Jana Janienko , syna Teodora i Darii Janienko urodzonego w 1805 roku w Petersburgu. Jan Janienko był feldjegrem.

Trzecia córka – Alojza Franciszka urodzona 8 sierpnia 1810 roku w Trieście, 30 maja 1832 roku w Błoniu poślubiła Jana Henryka Geysmera, syna Gerharda Andreasa i Cathariny Margarety von Axen primo voto Wilink, urodzonego 12 października 1780 roku w Hamburgu. W tym małżeństwie urodziło się dwoje dzieci : Jan Fryderyk Alojzy - w roku 1832 w Wiedniu i Ludwika- 6 czerwca 1834 roku w Warszawie, a zmarła tamże 8 marca 1935 roku. Jan Henryk zmarł 16 grudnia 1835 roku w Warszawie.

28 stycznia 1837 roku w Warszawie Alojza Franciszka poślubiła Williama Whitmore Perksa, syna Johna i Ann Perks, urodzonego w Brackley, Northampton. Małżeństwo doczekało się ośmiorga dzieci, wszystkie urodzone w Warszawie: Wilhelm Karol w 1838 r., Alojza 21 stycznia 1839 r., Edward Alojzy 19 listopada 1840 r., Wiktoria Teresa 20 grudnia 1840 r., Georg 27 grudnia 1842 r., Alfred 17 marca 1844 r. , Henryk Stefan 8 września 1845 r., Julia 18 luty 1852 r. Alojza Franciszka zmarła 8 lutego 1862 roku w Warszawie, pochowana na Powązkach w grobie rodziny Ciechanowieckich.

Najmłodszym dzieckiem w tej rodzinie był syn Jan urodzony w 1812 roku. 26 stycznia 1839 roku w Warszawie poślubił Teodozję Konstancję Gałęzowską, córkę Tomasza i Magdaleny Gotti, urodzoną 25 maja 1817 roku w Wilczopolu gub. Lubelska. Rodzina ta szczyciła się piątką dzieci: urodzone w Grotnikach (Nowy Korczyn) k. Radomia: Teresa Maria - 17 grudnia 1839 roku, Ludwika Maria - 28 kwietnia 1841 r., urodzona w Gąsiorowie gm. Świerszcze lub Strzegocin k. Pułtuska 10 września 1943 roku Jadwiga Teodozja , urodzona 31 lipca 1845 roku w Ołtarzewie Aniela Joanna, oraz Marceli Alojzy Karol urodzony 16 stycznia 1850 roku w Warszawie. Jan Papi zmarł 21 listopada 1878 roku , a Teodozja Konstancja 9 listopada 1887 roku, Jan w Warszawie, Teodozja w Piwcach u syna, pochowani w grobie rodzinnym na Powązkach.

Źródła:
1. AP Warszawa Dokument 4583 kancelarii Bandtkie: https://drive.google.com/open?id=0B35mh_ToN8ZwcnJCM0xkNzZfeG8

2 komentarze:

  1. Świetna historia Kasiu! Ciekawa jestem czy w rodzinie zachowały się przepisy na nalewki Papiego :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo piękna, momentami zabawna historia. Ciekawe byłoby odkrycie powodów, dla których Luigi przyjechał z rodziną do Polski.
    Podoba mi się jego charakter. Może uda się odkryć coś jeszcze o nim lub o jego dzieciach. Przeczytam jeszcze parę razy :)

    OdpowiedzUsuń