środa, 23 lutego 2022

Mary Luisa Ciechanowiecka z domu Kimens (1869-1952) / Zofia Moszczyńska-Pętkowska



 Mary Louisa Kimens, urodzona 19 grudnia  1869 roku w Czarnominie i ochrzczona najprawdopodobniej w tej samej anglikańskiej świątyni w Odessie, co reszta rodzeństwa), 23 lczerwca 1892 roku , w kościele P.P. Wizytek w Warszawie poślubiła  Władysława Michała Stefana  Emanuela Ciechanowieckiego, urodzonego 25 listopada  1860 roku w Hopczycy, syna  Józefa Pawła i Aleksandryny Marii, Medardy z Riznicz Ciechanowieckich. Świadkami byli Stefan hr. Collona-Walewski i Piotr hr. Plater. Akt 1892/78.

Rodzina Ciechanowieckich herbu Dąbrowa wywodzi się z drobnej szlachty północnego Mazowsza;  nazwisko pochodzi od dziedzicznego majątku, Ciechanowca. 

Historycznie udokumentowane dzieje rodziny obejmują sześć wieków  (szesnaście pokoleń), zawsze czynnych w życiu publicznym, piastujących znaczące stanowiska i urzędy,  dbających  o status własny - ekonomiczny, społeczny i kulturalny , w tym o kształcenie dzieci obu płci (oczywiście stosownie do obyczajów epoki) - ludzi, w pełni zasługujących na miano “szlachta”. 

Od początku XV wieku Cichanowieccy używali herbu Dąbrowa, początkowo wspólnego z rodem Kiszków, z których jeden był ich protoplastą. Po Kiszkach także - “zwyczajowo” i  “raczej epizodycznie” przez wiele pokoleń używali tytułu hrabiowskiego. Tradycja rodzinna wskazuje na  urzędowe potwierdzenie  prawa rodziny do tego tytułu w połowie XVII w., co jest bardzo prawdopodobne.  

 W Polsce przedrozbiorowej ich szlachectwo było oczywiste; w Cesarstwie Rosyjskim przeszli przez wyjątkowo długotrwałą procedurę legitymizacji szlachectwa, które otrzymali w 1835 roku. Ojciec  władysława - Józef Paweł Ciechanowiecki, a także jego synowie (a więc i Władysław) używali tytułu “hrabia”.

Genealogię tej nietypowej i fascynującej rodziny, opracowaną przez Stanisława Dumina, Andrzeja Rachubę i Jolantę Sikorską - Kulesza, wydano w Warszawie (Wydaw. DiG) w 1997 roku pt. “Ciechanowieccy herbu Dąbrowa”.  Z tej pracy  czerpiemy wiele, dotychczas nam nie znanych, wiadomości o małżeństwie Władysława (XIV pokolenie rodziny Ciechanowieckich) i  Mary Louizy Kimens, m.in. informację, że William Whitmore-Perks, ojciec matki panny młodej, pochodzi “z baronetów Perks” (s.140)., ale  także “ściągamy” dane biograficzne Władysława, który:

 W latach 1862-1868 odebrał domowe wykształcenie we Francji oraz w seminarium ojca Hetcha pod opieką biskupa Dupanloup. Dnia 7 lutego 1878 roku wstąpił jako ochotnik trzeciej kategorii do 3 Smoleńskiego pułku ułanów. W tym samym czasie podjął studia wojskowe jako junkier w Twerskiej szkole kawaleryjskiej. Po ich ukończeniu został mianowany (3 X 1880 r.) portupejjunkrem i przeniesiony do 6 Klastyckiego pułku huzarów, przemianowanego później na 18 Klastycki pułk dragonów. W 1882 r. pułk stacjonował w Mińsku. Służył w wojsku to 1890 r. Awansował w pułku kolejno na korneta (23 II 1881 r.), porucznika (26 VI 1885 r.), sztabsrotmistrza (26 II 1887 r.). Już w wojsku ujawniło się  jego zainteresowanie historią.W  1885 r. opracował na podstawie źródeł archiwalnych zebranych w archiwum Naukowego Komitetu Sztabu Głównego, historię swojego pułku, opublikowaną w 1886 r. Za pracę tę uzyskał osobiste podziękowanie Aleksandra III, (ogłoszone w rozkazie dowódcy korpusu 25 II 1887 r.),  oraz rekompensatę wydatków. W tym czasie otrzymał także heskiI kl. order Filipa Wielkodusznego I kl. za Zasługi wojenne (29 V 1887 r.)  i rosyjski order Świętego Stanisława 3 kl. (16 IV 1888 r.) Dnia 17 VIII 1887 r. , pozostając w spisach pułku, został mianowany osobistym adiutantem dowódcy 7 korpusu armii. Zły stan zdrowia oraz konieczność zajęcia się majątkiem po śmierci ojca stały się powodem prośby o zwolnienie ze służby wojskowej. Dymisję z rangą rotmistrza otrzymał 29 III 1890 r.

Osiadł w odziedziczonym [po śmierci brata Bolesława] Boczejkowie,  oddając się gospodarce, działalności publicznej, pracy pisarskiej i naukowej. Udało mu się odbudować podupadłe za czasów [rodziców] Pawła i Aleksandryny fortunę. Nie znamy wartości całego majątku Władysława. Wiadomo że na początku lat dziewięćdziesiątych posiadał 3000 dziesięcin w powiecie lepelskim, i 280 dziesięcin w powiecie borysowskim; nierozdzielnie z bratem Bolesławem mieli około 2000 dziesięcin lasów i 1000 ziemi uprawnej. W 1898 r. kupił od Stanisława Ciechanowieckiego Małą w Górę w powiecie borysowskim. Z pomocą Bolesława i odbudował i przebudowę pałac w Bojczejkowie po pożarze w 1908 roku. Zakładał fabryki, towarzystwa przemysłowe, organizował wystawy rolnicze. Około 1900  r. zainwestował kapitały w budowę fabryki superfosfatu w Strzemieszycach w Zagłębiu Dąbrowskim, w której był prezesem rady nadzorczej (aż do śmierci w 1910 r.) Miał także liczne kontakty gospodarcze z przedsiębiorcami z Francji dotyczące majątków leśnych i spławu drewna do Rygi.

Władysław przez szereg lat piastował stanowisko honorowego sędziego pokoju okręgu lepelskiego. W 1897 r. został odznaczony srebrnym medalem  upamiętniającym panowanie Aleksandra III. Niecały rok po objęciu szóstej kadencji sędziowskiej, rozkazem JCM z 1 I 1904 r. uzyskał rangę radcy stanu, a następnie, zapewne po otrzymaniu dymisji ze służby czynnej, rzeczywistego radcy stanu (ranga  IV kl., odpowiednik cywilny stopnia generała majora).  Cieszył się szacunkiem i popularnością współobywateli. Jego rola w środowisku ziemiańskim jako opiekuna nieletnich spadkobierców, egzekutora testamentów, członkostwo w ziemstwie,  wynikały także z jego ustosunkowania we władzach gubernialnych i  w Petersburgu. Uchodził za człowieka bardzo energicznego, był prezesem kilku instytucji krajowych. Na przykład po wielkim pożarze w Witebsku w 1901 r. wybrany został czynnym prezesem Komitetu pomocy dla pogorzelców. Miał niespełnione ambicje odegrania poważniejszej roli politycznej na forum Dumy państwowej.

Interesowały go polityka, historia, genealogia sprawy społeczne, także chemia. Był autorem artykułów z różnych dziedzin, opublikowanych w polskich (np. Przegląd Techniczny), rosyjskich i zagranicznych pismach. Od 6.XI 1909 r. był członkiem rzeczywistym Towarzystwa Historycznego Genealogicznego w Moskwie. Na podstawie archiwum rodzinnego, zwłaszcza dokumentów gospodarczych, odtworzył dzieje Boczajkowa od pierwszych wzmianek pochodzących z połowy XV w. do 1861 r. w pracy wydanej własnym sumptem w 1905 r. Z archiwum w  Boczejkowie korzystał także Józef Ignacy Kraszewski, prowadząc  poszukiwania do swoich prac historycznych i literackich.

Władysław był miłośnikiem i znawcą sztuki . Miał talent rysunkowy, zachowały się wykonane przez jego karykatury polityczne i społeczne. Kolekcjonował stare polskie szkło, także miniatury i porcelanę. 


Po ślubie Władysławowie osiedlili się w Boczejkowie, który “stał się ponownie ośrodkiem życia towarzyskiego na Białorusi”, tak jaK był nim za czasów życia rodziców Władysława i wcześniej.

Mary, anglikanka,  po ślubie przeszła na katolicyzm.  Poza Boczejkowem przyjmowała także we własnym majątku  Susza, oraz w swych domach w Warszawie i Perersburgu. Wiele czasu poświęcała na prace charytatywne i społeczne pomagając miejscowym włościanom oraz zakładając szpitale, ochronki i szkoły.

W 1893 roku - 4 kwietnia - w Warszawie urodził się jedyny potomek małżeństwa - Jerzy Stanisław. Ochrzczony tego samego dnia  w kościele św. Aleksandra. Rodzicami chrzestnymi zostali Włodzimierz Ciechanowiecki i Alojza Kimens.

 Władysław zmarł w Boczejkowie 23 IV 1910 r.  z powodu ataku serca; został pochowany na  -  założonym  w 1884 roku - cmentarzu rodzinnym w Boczejkowie. 


Mary po śmierci męża zamieszkała w Petersburgu, nadzorując kształcenie syna. 

W 1916 roku, wobec zbliżającego się frontu I Wojny Światowej, poleciła wywiezienie z Boczejkowa do Moskwy mebli, obrazów, innych najcenniejszych przedmiotów i archiwum rodzinnego. Mimo wielu starań,Po depozyt ten do dzisiaj pozostaje nie odnaleziony.

Po wybuchu rewolucji 1918 roku powróciła do Boczejkowa, a następnie, przez Skandynawię, udała się do syna, pełniącego w tym czasie obowiązki attaché Ambasady Cesarstwa Rosyjskiego w Wielkiej Brytanii. Nie wiemy, czy towarzyszyła mu także kiedy po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, rozpoczął karierę dyplomatyczną w Poselstwie Polskim w Paryżu. Od 1 marca 1923 r pracował już w Polskim MSZ  i w tym samym roku zaręczył się - w Warszawie , “u Mary Ciechanowieckiej”  z Matyldą Marią Osiemcińską Hutten Czapską. Ślub odbył się w Krakowie, w sierpniu tego samego roku. W następnym roku przyszedł na świat jedyny potomek tego małżeństwa - Andrzej Stanisław

Wnioskować można, że już  od 1923 roku Mary mieszkała już w Warszawie, może od razu w pałacyku bezżennego brata Ryszarda Kimensa, dyplomaty brytyjskiego, przy Pięknej 6, gdzie prowadziła dom otwarty. Salon “Pani Mary”, nazywany “małą ambasadą brytyjską”, gromadził Polaków i cudzoziemców, zwłaszcza dyplomatów.  Jerzy Ciechanowiecki zmarł nagle na zawał serca w 1930 roku, na placówce dyplomatycznej w Budapeszcie. Owdowiała Matylda, wraz z synem, zamieszkała z Mary w Warszawie przy Pięknej 6 i “zajmowała ważną pozycje w życiu towarzyskim Warszawy”.

Po wybuchu II Wojny Światowej  Matylda wywiozła teściową i syna do Mołodowa na Polesiu,  majątku Skirmuntów (bliscy krewni  Ciechanowieckich), następnie, uciekając  przez  Lwów i Białystok przed Armią Czerwoną, obie powróciły do Warszawy, w maju 1940 roku.

Po wojnie Mary wyjechała do Anglii; po czym (nie wiadomo, kiedy dokładnie) powróciła do Krakowa, gdzie prawdopodobnie przebywali jej synowa i wnuk. Po śmierci brata ponownie wyjechała do Anglii. Zmarła w Londynie 15 stycznia 1952 roku.

Richard Edward Kimens (1872-1950) / Zofia Moszczyńska-Pętkowska

  1. Richard Edward Kimens, urodzony 10 pażdziernika  1872 roku  w Czarnominie i ochrzczony w kościele anglikańskim w Odessie.  

Był angielskim dyplomatą działającym w Polsce, zamieszkałym głównie w Warszawie;

Od stycznia 1900 co najmniej do sierpnia 1914 roku, wskazywanym przez niego adresem - być może tylko służbowym - była  ulica hr. Berga  6 (obecnie Romualda Traugutta). Mieścił się tam konsulat brytyjski w Warszawie.

Po 1912 roku odkupił od bankierskiej rodziny Lesserów  tzw. Pałac Śleszyńskich , wybudowany w 1826 roku klasyczny pałacyk projektu Antonio Corazzi przy Al. Ujazdowskich na rogu Pięknej. Od strony ul. Pięknej wzniesiono, należącą do pałacyku, piętrową oficynę. Śleszyńscy założyli również w tym czasie ogród rozrywkowy, zwany Doliną Szwajcarską. W pierwszych dniach  Powstania Listopadowego w pałacyku miał kwaterę sztab artylerii i tutaj podobno szef sztabu generał Ignacy Prądzyński opracowywał swe plany wojenne. W okresie popowstaniowym pałacyk był przez właścicieli wynajmowany; w roku 1843 zamieszkał w nim konsul angielski Gustaw Karol du Piat. W rękach rodziny założycieli pałacyk pozostawał do 1852 roku. Potem często zmieniał właścicieli: w latach 1863-1912 była to rodzina Lesserów, potem (do 1913 roku?) - Ryszard Kimens, po nim ordynat teplicko-sitkowiecki Franciszek Salezy Potocki z Pieczary (w tym czasie w pałacyku mieścił się rosyjski klub artystyczny, a w oficynie - mleczarnia). W 1928 roku nieruchomość przeszła w dwóch trzecich na własność Zakładów Przemysłowych “Strzemieszyce”, a w jednej trzeciej na własność Janusza Kirchmajera. Pałacyk oraz oficyna przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego znajdowały się w bardzo złym stanie. Krążyły pogłoski, że pałacyk jest budowlą “nawiedzoną”, w której nikt nie może mieszkać z powodu niewytłumaczalnych zjawisk mających miejsce w godzinach nocnych.  Obecnie - w 2022 roku - przepiękny pałacyk w niezwykle prestiżowej lokalizacji nadal świeci pustkami. I co myśleć? problemy prawne, czy może  w dalszym ciągu - “niewytłumaczalne  zjawiska mające miejsce w godzinach nocnych”?

Później (po 1913), w nieustalonym roku, nabył tzw. “pałac Kruzego”, ozdobną willę wybudowaną w latach 1866-68 przez rosyjskiego wysokiego urzędnika, Tajnego Radcę Aleksandra  Kruze, dyrektora Banku Polskiego. Projekt wykonał  “Budowniczy Miasta” Julian  Ankiewicz.  Willa, której piękny szkic przedstawiono w Kalendarzu Ilustrowanym na rok 1869, wzniesiona została przy ul. Pięknej (uprzednio jeszcze Piusa 10) 6, i znajdowała się naprzeciwko Parku Ujazdowskiego. 

Zniszczona w czasie II Wojny  Światowej, po wojnie wywłaszczona na mocy dekretu Bieruta, później rozebrana. W tym - mniej więcej - miejscu znajduje się dzisiaj ambasada Kanady. Aleksander Kruze wybudował także kilka innych budynków mieszkalnych przy Pięknej, aż do Wiejskiej, pod wspólnym numerem hipotecznym 1726. Najwyraźniej przy budowaniu tego “imperium” korzystał z pożyczki Towarzystwa Kredytowego Miasta Warszawy, bo w 1891 roku, 18 (30) września, Kurier Codzienny zamieszcza ogłoszenie o publicznej licytacji jednej z tych nieruchomości. Szczególnie ciekawy jest wykaz jej mieszkańców:

DYREKCJA Towarzystwa Kredytowego miasta Warszawy.

Odpowiednio  do przepisu & 81-go Ustawy Towarzystwa Kredytowego miasta Warszawy Dyrekcja zawiadamia niniejszem: 1) Juljana Ankiewicza, 2)  Opiekę nieletnich: a) Leonida, b) Elżbiety, rodzeństwa Kruze, 3) Zenajdę Kruze, 4) Aloyzę v. Luizę Kimens 5) Salomona Folmana, 6) Tomasza Ratajskiego, 7) Zenajdę Sucholminow, 8) Mikołaja Suchomloinow, 9) opiekę bezwłasnowolnego Aleksandra Kruze, 10) Falka Hirszbein, 11) Abrahama Majera Manasson, 12) Konstantego Morzyckiego, 13) Juljana Kretti, 14) Hieronima Sieradzkiego, 15) Kopla Rubinlicht. 16) Szamę Gelbfisz, że nieruchomość w Warszawie przy ulicy Wiejskiej i Pięknej pod Nr 1726 0 położona, pożyczką Towarzystwa w sumie rubli srebrem 65000 obciążona, z powodu niezapłacenia raty kwietniowej 1891 roku, wystawioną jest na sprzedaż przez publiczną licytacyę, która odbędzie się 30 grudnia  (11 stycznia) 1891/2 roku o godzinie 11-ej  przed południem, w kancelarji hypotecznej Aleksandra Jałowieckiego Notariusza  w Warszawie przy ulicy Miodowej pod Nr 493 istniejącej. [...]

Nieruchomość - pod adresem Piękna 2 - sądząc po liczbie lokatorów musiała  być całkiem sporym budynkiem. “Bezwłasnowolny“ Aleksander Kruze - to najprawdopodobniej inwestor, dama i dzieci jego nazwiska - rodzina, a Juljan Ankiewicz - jego budowniczy. Kim jednak była zamieszkała tu Aloyza v. Luiza Kimens ? Z analizy historii rodziny Kimensówe wynika, że mogła to być albo matka Ryszarda Edwarda (i jego rodzeństwa), Alojza z Perksów Kimens, albo  jego starsza siostra, również Alojza (Mary) z Kimens Werkenthin, która w roku 1891 mogła być jeszcze panną (nie znamy daty ślubu, urodziny pierwszego dziecka - ok 1894 r.). Stawiam na matkę.


Ryszard Edward nigdy się nie ożenił. Jeżeli było to niezbędne - w różnych okresach jego dom prowadziły akurat pozostające w dyspozycji siostry. W willi na Pięknej - prawdopodobnie od 1923 roku - zamieszkiwała i prowadziła dom otwarty, zwany “Salonem Pani Mary”, owdowiała w 1910 roku, Mary  Louise Ciechanowiecka. Ryszard - wyjechawszy do Londynu  29 września 1939 roku - do Polski już nie powrócił. 

 

Nominację na funkcję wicekonsula Wielkiej Brytanii (“delegacji brytyjskiej”) w Warszawie otrzymał w roku 1897 i sprawował ją do 1918 roku z przerwami. 

W latach 1917 - 1918 (do lipca)  walczył w szeregach wojsk brytyjskich w I Wojnie Światowej, za co 12 marca 1921 r. otrzymał Britih War Medal, ustanowiony w 1919 roku, lub - z odnośnego dokumentu wojskowego trudno zrozumieć - Victory Medal, medal kampanii I Wojny Światowej  ustanowiony wspólnie w Wielkiej Brytanii i Imperium Brytyjskim w 1919 r.

Od  sierpnia 1918 roku do października 1919 pełnił w Peretersburgu funkcję  wicekonsula, a także był komisarzem Czerwonego Krzyża; po zwycięstwie rewolucji październikowej  należał do grupy angielskich dyplomatów i funkcjonariuszy, nazywającej siebie samą  “Last  Dichters”,  zwijającej działalność polityczną i ekonomiczną Anglii na terenie Cesarstwa;  znajduje się na pamiątkowym zdjęciu tej grupy.  Ryszard Kimens stoi jako piąty od lewej w górnym rzędzie.

W 1918 roku ,wraz z pułkownikiem H. H. Wade (ówcześnie konsulem brytyjskim), towarzyszył Ignacemu Paderewskiemu w podróży do Polski. 

Był  członkiem brytyjskiej delegacji na Konferencję Pokojową w Paryżu. (18. I. 1919 - 21. I. 1920 )                   

 Od grudnia  1918 do 1923 roku sprawował funkcję Asystenta Komisarza Poselstwa Brytyjskiego w Warszawie  (assistant commissioner British Mission, Warszaw).

Od  1924 do 1940  był roku 1920 został Radcą Handlowym Delegacji Brytyjskiej w Warszawie.

Działał  w różnych stowarzyszeniach i przedsięwzięciach, m.in. w Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami. Np. w nr 2 z 1928 roku Świat i Przyjaciel Zwierząt  odnotował w składzie Komisji Regulaminowo - prawnej - Zarządu Głównego ZTONZ -  pp. Radcę Kaczmarczyka i Ryszarda Kimensa, ale także   Towarzystwie Higienicznym i  Izbie Handlowej Angielskiej w Warszawie..

Od 1900 roku opracowywał -  corocznie -  sprawozdania o stanie polskiej gospodarki, w języku  angielskim, dla   angielskiego konsulatu (”delegacji brytyjskiej”?) w Warszawie.

W związku ze swoją pracą, ale może także prywatnie,  często bywał za granicą, przeważnie w Wielkiej Brytanii, ale także np. w Stanach Zjednoczonych. Wiele tych podróży - ze względu na ich cel - odnotowywała prasa polska, o czym niżej.  Mamy także dwie inne, odnotowane przez brytyjskie służby meldunkowe : 

formularz meldunkowy Census of England and Wales, w 1911 roku odnotowuje obecność Ryszarda Edwarda Kimensa w prywatnym domu (mieszkaniu) o adresie trudnym do odczytania, jako odwiedzającego (visiter). W tym samym roku  Post Office London wymienia Kimensa R. E. jako obecnego w tym mieście.

Według angielskiego spisu ludności   29 września 1939 roku Kimens przebywał pod adresem: 106 Pali Mali  Travellers  Club, Waterloo Place, city of Weasminster, London England. Nie ma odpowiedzi na pytanie, czy kiedykolwiek - w czasie wojny lub tuż po niej - powrócił do Polski.




Odznaczenia angielskie cywilne: 

1. Order of St. John of Jerusalem.  Pełna nazwa:  Most Venerable Order of the Hospital of Saint John of Jerusalem, czyli Szacowny Order Szpitala św. Jana Jerozolimskiego - XIX wieczny protestancki zakon, istniejący w W. Brytanii i innych krajach Wspólnoty Narodów, 14 maja 1888  przekształcony  w brytyjski order. Wywodzi się od Suwerennego Rycerskiego Zakonu Szpitalników św. Jana z Jerozolimy, Rodos i Malty, katolickiego zakonu rycerskiego sięgającego tradycji średniowiecznych bractw i zakonów rycerskich powstałych w okresie pierwszych Wypraw Krzyżowych. Założony przez Gerarda Tonque w Jerozolimie w 1048 roku. W Europie zatwierdzony w 1113 roku.

2. Companion of the Order of St. Michael and St. George (w 1923 roku). To drugie odznaczenie zauważyła także prasa polska; Kurier Warszawski  w nr 1-2 z 1923 roku zamieszcza powiadomienie P.A.T. :

Odznaczenie. Sekretarz handlowy poselstwa angielskiego w Warszawie, Kimens, otrzymał od króla angielskiego order św. Michała i św. Jerzego. 

Order ten, ustanowiony w 1818 roku w Anglii przez księcia regenta, później króla Jerzego, jest wysokim odznaczeniem państwowym, przyznawanym za zasługi w służbie zagranicznej lub międzynarodowej.  Powszechnie określany jest skrótem CMG, który jego dowcipni kawalerowie rozszyfrowują: “Call Me God”.

 

Co jeszcze na temat pracy i działalności społecznej Richarda Edwarda Kimens możemy przeczytać w polskiej prasie z tamtych lat ?

Pierwszą informację przynosi Gazeta Handlowa, która w numerze  152  z 1897 roku króciutko informuje iż: “p. Ryszard Kimens został mianowany wice - konsulem Wielkiej Brytanii w Warszawie”. Ale już w 1900 roku Kurier Codzienny nr 325 ogłasza - “Uwolnienie.  Zgodnie z żądaniem swojem, p. Kimens uwolniony został od obowiązków wice-konsula angielskiego w Warszawie.” 

W 1899 roku Kurier Codzienny  (nr 13) przynosi informację o przyjęciu Ryszarda Edwarda Kimensa w poczet członków rzeczywistych Towarzystwa Hygenicznego.

W tym samym roku, w numerze 4 Gazety Kieleckiej  ukazuje się następujące powiadomienie: 

Zawiązała się w Warszawie spółka z kapitałem 500,000 rubli dla fabrykacyi głównie superfosfastów, a nadto niektórych innych przetworów chemicznych. Do spółki weszli pp. Ludwik Spiess, Henryk Kozłowski, Leon Feliks Goldstad, Władysław Ciechanowiecki i Ryszard Edward Kimens. Budowa fabryki rozpocznie się na wiosnę; kierunek techniczny obejmuje  inżynier-chemik, który już kilkanaście lat prowadził podobną fabrykę za granicą, Spółka powyższa ma się przekształcić w towarzystwo akcyjne po zatwierdzeniu przez władzę odpowiedniej ustawy.

 W 1901 roku w czasopiśmie Czas (nr 167), autor podpisany A. G. w obszernym artykule zatytułowanym “Konsulat angielski w Warszawie o stanie ekonomicznym Królestwa Polskiego i Litwy” omawia “sprawozdanie konsulatu jeneralnego angielskiego w Warszawie zredagowane przez pp. Murraya i Kimensa za rok 1900”, które 

jest co najmniej równie interesującym dla polskiego czytelnika, jak dla angielskich firm eksportowych. ….. Musimy wyznać - pisze dalej A. G., że jest to praca bardzo poważna, pisana z życzliwościa dla kraju  i oprócz kilku twierdzeń, które nam się wydają mylnemi, nadzwyczaj dokładna i sumienna. 

Czytelnik zagraniczny znajdzie tam krótki historyczny szkic rozwoju przemysłu w Królestwie Polskim od początku XIX stulecia: dzieje Banku Polskiego, który oprócz rzucenia  inicjatywy, na tylu innych polach pierwszy wprowadził do skutku import taniej soli z Anglii, a eksport cynku tamże; dalej charakteryzuje sprawozdanie zmianę urządzeń igospodarczych wskutek uwlaszczenia włościan i podnosi ogromny przyrost ludności polskiej w tym wieku, podczas gdy ludność europejskiej Rosyi wynosi obecnie tylko tyle na milę kwadratową, Ile wynosiła ludność Królestwa Polskiego w roku 1815, t. j. 50 mieszkańców na angielską milę kwadratową.

Kilkakrotnie podnosi sprawozdanie, że emigracja jest wielka, że istnieje wychodźstwo do zagranicznych kopalni węgla, wychodźstwo Żydów do Kolonii Przylądkowej że na  wsi panuje wielki brak rąk do pracy. Ciekawym jest szczegół, że z chwilą wybuchu wojny południowo-afrykańskiej znaczna ilość Żydów, która tam była, wyemigrowała powróciła do Europy i to wróciła z pieniędzmi, co tak wpłynęło na podniesienie się gorączki imigracyjnej wśród żydowskiej ludności, że aż rabin z Kapsztadu ogłosił w warszawskich  dziennikach, przestrogę przed emigracją do ukończenia wojny, ponieważ obecnie Żydzi zamieszkujący Kolonię Przylądkowa znajdują się w nędzy. Emigracja do kopalni zagranicznych utrudnia także rozwój kopalni węgla, które chorują na chroniczny brak robotników. Sprawozdanie oblicza, że kopalnie dostarczające węgla dla Zawiercia I w Myszkowie potrzebują stale 17 500 robotników, mają ich zaś tylko 13.000, to jest o 25% mniej, co utrudnia normalną eksploatację tak dalece, że koszt najmu robotnika, mimo doskonale urządzonych maszyn, wynosi aż 55% ogólnych kosztów produkcji. Ten brak robotnika da się zaś wytłumaczyć tylko powszechną obawą niebezpieczeństwa połączonego z pracą pod ziemią, choć konsulat z naciskiem podnosi, że te kopalnie są dobrze wentylowane i oświetlone, zapłata wobec ogólnej normy płac w kraju dostateczna, a praca niezbyt ciężka, bo trwa tylko 10 godzin dziennie od spuszczenia się do szybu aż do wyjścia z kopalni. Jest to więc szczegół charakterystyczny, że podczas gdy u nas dla tych co na powierzchni ziemi pracują tak często na pewnych zgromadzeniach żąda się ośmiogodzinnego dnia pracy, reprezentacja kraju w którym stan robotniczy uzyskał największe znaczenie i wpływ znajduje, że dziesięciogodzinna praca pod ziemią jest rzeczą zupełnie normalna. 

Na niedostateczny rozwój kopalni węgla w zagłębiu Dąbrowskim składają się jeszcze inne przyczyny, a mianowicie okoliczności, że rząd ze  względów strategicznych, sprzeciwia się znaczniejszemu  rozszerzaniu sieci kolejowej, że taryfa kolejowa na przewóz węgla dąbrowskiego jest za wysoką, a wreszcie, że na 15 kopalń w zagłębiu dąbrowskim istniejących tylko  pięć ma bezpośrednie połączenie z koleją, a inne muszą  węgiel do stacji kolejowych końmi dowozić. Oprócz drożyzny węgla wpłynęły na zastój przemysłu w Królestwie Polskim jeszcze dwie główne przyczyny, a mianowicie hiperprodukcja towarów i brak pieniędzy. Uwagi pp. Murray i Kimensa potwierdzają w zupełności zdanie, któreśmy sobie dawno wyrobili o przemyśle Królestwa Polskiego, a mianowicie, że jego gwałtowny i olbrzymi wzrost nie był objawem silnego i zdrowego rozwoju miejscowych sił gospodarczych, ale raczej gorączkowym wyzyskaniem korzystnych warunków stworzonych protekcyą celną wobec zagranicznych zagranicznej konkurencjy..  w tych warunkach każde przesilenie jest podwójnie groźnym i dotyka dotkliwie nawet najsilniejsze przedsiębiorstwa. Sprawozdanie  zaznacza, że n. p. w Łodzi, przemysłowcy kupują grunta na kredyt, budowniczy stawia fabrykę na kredyt, fabrykant sprowadza maszyny i surowy materiał na kredyt, a na wypłatę robotników pożycza pieniądze w banku. Większość nawet tych fabryk, które w tych warunkach dobrze się opłacały nie skorzystała z przyjaznych okoliczności  w tym celu, aby zyskiem przedsiębiorstwa zapłacić część długów, ale u,żyła tego zysku na powiększenie fabryki tak że z chwilą utrudnienia odbytu musiała się stać niewypłacalną. Hiperprodukcja jest ogromna; na przykład Rosya potrzebuje rocznie tylko 10.000 wagonów kolejowych, podczas gdy fabryki wagonów są tak urządzone, że mogą ich produkować rocznie 40.000.

 Spadek kursu papierów przemysłowych jest ogromny; pp. Murray i Kimens nie sądzą, żeby mogły one w przyszłości znacznie się podnieść i twierdzą, że w kołach fachowych jednomyślnym jest  zdanie, że dzisiejszy niski kurs tych papierów więcej odpowiada rzeczywistej wartości i dochodom poszczególnych przedsiębiorstw. Ograniczenie produkcji było w roku 1900 tak wielkie, że podczas gdy podatek zarobkowy przyniósł rządowi w, 1899 roku 16 milionów rubli, w w roku 1900 przyniesie ich tylko 10 milionów. 

Znaną jest rzeczą, że im wyżej stoi kultura i zamożność pewnego kraju, tem niższą jest tam stopa procentowa i wszelkiego rodzaju prowizje, ale tem większy obrót. W tem względzie powołuje się konsul angielski - jakkolwiek w nie zupełnie jawny - sposób na najnowszą urzędową statystyką rosyjską, według której podzielono Rosję na 14 okręgów,. według dochodu z przedsiębiorstw handlowych i przemysłowych. Według tych cyfr, zarobek w transakcyach handlowych jest najniższy w okręgu petersburskim, bo wynosi tylko 2 02 procent, Królestwo zajmuje drugie, Litwa piąte, a Kraj zakaukaski ostatnie miejsce z cyfrą 8,21 procent. Zarobek przedsiębiorstw przemysłowych jest zaś najniższy w okręgu moskiewskim, gdzie wynosi 6,88 procent drugie miejsce zajmuje znów Królestwo Polskie z cyfrą 7,66 procent a Kraj Zakaukaski ostatnie z cyfrą 13. 74 procent. Przeciętny zarobek przedsiębiorstw przemysłowych całej Rosji wynosi 8.82 procent.

Żałować wypada, że sprawozdanie konsula nie dość przynosi szczegółów w sprawie eksportu z Królestwa do Rosyi, za granicę i w sprawie handlu tranzytowego. Znaczenie Warszawy pod tym ostatnim względem nie zostało naszym zdaniem dostatecznie podniesione. Mylnym wydaje się nam twierdzenie, że piwo i owoce są przedmiotem eksportu z Królestwa do Galicji. 

Stosunki rolnicze w kraju są omówione dość dokładnie, a z prawdziwą przyjemnością spotykamy się w sprawozdaniu kilkakrotnie pochwały dla świeżo powstałych Towarzystw i syndykatów rolniczych. Pp. Murray i Kimens podnoszoną, że stworzyła się osobna spółka dla eksportu nasion do Rosyi; chwalą zabiegi koło podźwiginęcia sadownictwa, którego rozwój u włościan przypisują (chyba mylnie) dawnemu polskiemu zwyczajowi,  że dziedzic dawał chłopom pozwolenie na ślub tylko wtedy, gdy ci poprzednio zasadzili pewną ilość drzew owocowych; ubolewają nad wielkim, bo 200.000 rubli rocznie wynoszącym, importem kwiatów z Nizzy do Warszawy. Mleczarstwo rozwinęło się na wielką skalę; podczas gdy masło rosyjskie jest trzeciorzędnego gatunku, masło polskie mogłoby być równie dobre, jeżeli nie lepsze od duńskiego i w sześć do ośmiu dni mogłoby być eksportowane do Anglii. W tym celu proponują autorowie tworzenie wielkich, w  najlepsze urządzenia zaopatrzonych spółek mleczarskich, w których połowę kapitału zakładowego złożyliby okoliczni właściciele ziemscy, a drugą połowę spółka angielska, któraby się zajęła fabrykacyą oraz eksportem.

Wdzięczni jesteśmy pp. Murray i Kimens za tę inicjatywę i pragniemy bardzo, aby ich słowa zachęciły importerów angielskich do zawiązania w Królestwie Polskim przedsiębiorstw, na eksport płodów rolniczych i obliczonych. 

Zacytowałam tu ten niezwykły dokument niemal w całości, aby umożliwić chętnym wyrobienie sobie  zdania  w kwestii jakości i wartości sprawozdań ekonomicznych konsulatu angielskiego dla Polski, oraz ich ówczesnego przyjęcia przez polską opinię publiczną. 

W 1902 roku Gazeta Polska w numerze 2 zamieszcza wywiad  (podpisany L.P.) z konsulem i wicekonsulem angielskim w Warszawie “w sprawie stosunków handlowych z Anglią”, p.t. W konsulacie angielskim: 

Po odczytaniu całego szeregu opinii kupców naszych o możności  ograniczenia stosunków handlowych z Niemcami na korzyść innych krajów wytwórczych, postanowiliśmy zaczerpnąć informacyi u tutejszego przedstawiciela państwa, które świat cały zasila swoimi doskonałymi fabrykatami , t.j. Anglii, ile że bardzo poważna ilość głosów w naszej “Ankiecie” oświadczyła się za tym właśnie krajem, jako jedynym który z powodzeniem konkuruje z Niemcami na polu przemysłu w wielkim stylu. Z prawdziwą angielską dżentelmenerją p. major Murray, .generalny konsul angielski w Warszawie i p. vice-konsul Kimens udzielili nam cennych uwag co do możliwości nawiązania szerszych stosunków handlowych z Anglią. Dodać należy, że p. Murray, pomimo to że zaledwie od lat pięciu mieszka w Warszawie, mówi bardzo płynnie po polsku, a p. Kimens zna język nasz tak dobrze, że w rozmowie bez najmniejszego akcentu zupełnie nie zdradza swojej narodowości angielskiej. 

Rozmowa z konsulem

Pan Murray, wysoki mężczyzna czterdziestokilkuletni z oznakami orderów  u tużurka, przyjął mnie swym gabinecie, pełnym ksiąg i papierów złożonych we wzorowym porządku. Nie potrzebowałem przełamywać  pierwszych lodów. Pan konsul, powiadomiony o celu mojej wizyty, od razu przystąpił do wynurzeń z wielką prostotą i uprzejmością: 

Bardzo się cieszę, że chcecie panowie przyczynić się do nawiązania bliższych stosunków handlowych z moim krajem, chociaż… wyznać muszę szczerze iż widzę w urzeczywistnieniu tej wizji pewne trudności… Nasi fabrykanci produkują wyroby uznane przez świat cały za najlepsze, płacą oni dobrze robotnikom, istotnie bardzo zdolnym i pracowitym, wobec czego ceny na produkty nasze muszą być, stosunkowo wyższe niż gdzie indziej. To też wyrobów lichszych gatunków nie produkują u nas prawie zupełnie i sami zaopatrywać się w nie musimy dla potrzeb uboższej ludności - w Niemczech. Ztąd powodzenie drugorzędnych fabrykantów niemieckich nie tylko na rynkach  waszych lecz i wszechświatowych, nie wyłączając angielskich.  Ambicją fabrykanta angielskiego jest wytworzyć rzecz doskonałą,na którą zawsze znajdzie on nabywcę, jeśli nie w metropolii lub koloniach naszych, to wśród zamożniejszych konsumentów obcokrajowych.  Ilość rynków, na których towary nasze sprzedawać możemy ,zawsze jest większa od naszej siły wytwórczej, to też fabrykanci nasi nie potrzebują, na wzór niemieckich, wyszukiwać coraz nowych dóg zbytu. Okoliczność ta jest przyczyną takiego na przykład objawu, że producent angielski zwykle nie przyjmuje nawet bardzo wielkiego obstalunku, jeżeli ten jest sporadyczny i jeżeli nie ma pewności, że utrzyma ciągłe stosunki handlowe z daną firmą. Znam np. fakt, że jeden z naszych fabrykantów stali nie przyjął paru milionowego obstalunku z Australii właśnie dlatego, że był to obstalunek jednorazowy, bez widoków na przyszłość, a dla jego wykonania należałoby fabrykę rozszerzyć. Te właśnie okoliczności są również przyczyną rzadkich odwiedzin w kraju naszym agentów firm Angielskich, co konstatowało wielu kupców  w waszej “ankiecie”. Zresztą jest jeszcze jedna przyczyna słabego nawiązania stosunków handlowych między naszymi fabrykantami a kupcami tutejszym.  Jak już powiedziałem,cy  wytwórca angielski nie szuka nowych rynków zbytu, lecz chętnie wchodzi w stosunki handlowe z odbiorcami z krajów odległych, o ile  liczyć może na większy zysk z tych stosunków wypływający, oczywiście przy gwarancji ich ciągłości. Przed kilkunastu laty początek w tym kierunku zrobili żydzi warszawscy. Kilku z nich przyjechawszy do Anglii zdołało nakłonić przemysłowców naszych do wysłania towarów do Warszawy. Oczywiście starali się oni przestawić solidność   kilku kupców tutejszych -  swoich współwyznawców -  w jak najkorzystniejszym świetle i potrafili zdobyć zaufanie owych fabrykantów. Rezultat Atoli dla tych ostatnich okazał się niebawem fatalny: “solidni” kupcy po pewnym przeciągu czasu zupełnie zawiesili wypłaty.Odtąd datuje się ogólna nieufność fabrykantów angielskich do kupców tutejszych, z którymi nie chcą oni wchodzić w stosunki.

Sądzę - przerwałem - że obecnie stosunki w naszym kraju zmieniły się dla fabrykantów zagranicznych prowadzących handel z nami - na lepsze: powstały różne instytucje kredytowe dyskontujące weksle i udzielające poważnych opinii co do odpowiedzialności kredytowej firm tutejszych. Ryzyko więc  w nawiązaniu stosunków handlowych jest minimalne. Warszawa zresztą stała się punktem bardzo dogodnym jako miasto pośredniczące w handlu między zachodem i najodleglejszymi krańcami Państwa rosyjskiego. Zadaje mi się więc, że o ile wytwórcom  angielskim zależy na zdobyciu tak obszernych rynków zbytu jakimi są gubernie środkowe i Syberya -  winni oni mieć stałych reprezentantów w Warszawie, aby stąd robić dalsze ekskursye, tem więcej, że przecież Anglia zużytkowuje  sporo surowca z kraju naszego i z Cesarstwa. 

Zapewne. Jestem nawet przekonany, że wobec przyczyn przez pana wymienionych, stosunki handlowe Anglii z krajami tutejszym  muszą się wkrótce ożywić, inicjatywa jednak powinna wyjść od was .Zresztą w kwestyi tej objaśni pana lepiej ode mnie pan wicekonsul Kimens, który specjalnie zajmuje się badaniem stosunków handlowych polsko-angielskich i to od dawna. Właśnie nadejdzie do biura za kilka minut. Jakoż niedługo czekać musiałem na pana wicekonsula, który z równą gotowością jak i szef jego udzielił mi następujących objaśnień:

Rozmowa z wicekonsulem :

- Staramy się zainteresować rynkami tutejszymi  przemysłowców angielskich, ale usiłowania nasze będą mało owocne dotąd, dopóki nie przyjdą nam z pomocą różne instytucye tutejsze o charakterze ekonomicznym w dostarczaniu ścisłych danych statystycznych co do ilości i jakości sprowadzanych z zagranicy fabrykatów,  z uwzględnieniem państw poszczególnych eksportujących towary do Królestwa. Znaną nam jest na przykład tendencja towarzystw rolniczych zastąpienia maszyn niemieckich angielskimi niewątpliwie fabrykanci angielscy zgodziliby się na warunki dla konsumentów tutejszych równie dogodne jakich udzielają fabrykanci niemieccy,  byleby  mieli pewność, że rokrocznie będą mogli liczyć na sprzedaż stale określonej liczby maszyn i narzędzi rolniczych potrzebnych dla tutejszych rolników. Toż samo powiedzieć można o przemyśle tkackim chemicznym i innych, doprowadzonych w Anglii do możliwej doskonałości. Zainteresowanie przemysłowców angielskich rynkiem tutejszym za pomocą dowodowego przedstawiania im korzyści stosunków handlowych z Królestwem, miałoby dla kraju tutejszego i tą dobrą stronę, że  zwiększyłoby przy obopólnych ściślejszych  stosunkach handlowych i eksport do Anglii wszelkich surowców (wywożonych  ztąd dotychczas przeważnie do państw ościennych), naturalnie ze znacznie większym zyskiem dla eksporterów. 

- Jakie mianowicie surowce ma szanowny pan na względzie ? 

- Oprócz zboża wszelkiego gatunkus drzewo wprowadzane jest do Anglii ze Skandynawii, a przeważnie z Niemiec. (Dodać winienem, że drzewo Niemcy dostarczają Anglii w znacznej ilości z Królestw, karząc sobie płacić chojnie za pośrednictwo). Wielki odbyt miałby miałyby skóry tutejsze, jaja, a szczególniej i cukier, którego nawet teraz jeden z tutejszych domów handlowych dostarcza do Anglii za kilka milionów rubli rocznie. Wogóle sądzę, że chwila obecna jest niezmiernie odpowiednia do poczynienia odpowiednich kroków  gwoli ściślejszemu nawiązaniu z Anglią stosunków handlowych. Dość  wspomnieć o możliwych rezultatach projektowanych ceł niemieckich. Dotychczas Anglia, co do warunków celnych korzysta w Rosyi z praw państw najwięcej uprzywilejowanych - być może, że po uchwaleniu przez parlament rzeszy taryfy celnej, uzyska ona warunki jeszcze dogodniejsze. 

- Czy nie uważa Pan, że byłoby z korzystają zobopólną gdyby powstała w Warszawie jakaś instytucja finansowa dla rozwoju handlu z Anglią ? 

- Ależ chyba dwóch zdań być nie może co do korzyści takiej instytucyi. Powiem panu nawet, że w roku zeszłym, zajmując posadę sekretarza izby handlowej londyńskiej,sam robiłem odpowiednie starania w chęci urzeczywistnienia tej idei. Znalazłem już nawet kilku chętnych finansistów angielskich, którzy się ofiarowali zaryzykować znaczniejsze  kapitały, aliści znany ogólnie krach finansowy odstraszył zdecydowanych w zasadzie - i rzecz sama poszła w odwłokę. Nie wątpię jednak, że rok nowy będzie pod tym względem szczęśliwszy, jeśli, powtarzam odpowiednie sfery tamtejsze zechcą się same zainteresować projektem i zainteresować przemysłowców i finansistów angielskich. 

- A co szanowny pan sądzi o możności założenia w Warszawie rodzaju faktorii z towarami angielskimi w typie tak rozpowszechnionym w koloniach waszych? 

- Faktorie takie chętnie zakładają kupcy angielscy w naszych koloniach ze względu na to, że czują się oni tam tak jak u siebie w metropolii, używając wyłącznie języka angielskiego z konsumentami, podlegając  tym samym prawom prawodawczym i procedurze sądowej. Gdzieindziej musieliby się przystosować do praw i zwyczajów obcych, co przychodzi zawsze z niemałą trudnością dla ziomków moich. Dlatego też wątpię, czy myśl takiej faktorii tu w Warszawie dałaby się zrealizować. 

- Czy w factoriach   takich sprzedawane są wyłącznie towary angielskie?  

- Lepszych gatunków - tak; tania tandeta pochodziła przeważnie z Niemiec , tak samo jak i w handlu w Metropolii 

- Owa tandeta niemiecka musi źle oddziaływać na rozwój przemysłu angielskiego.

- Niebardzo, rząd nasz przed kilku laty zabezpieczył nasz przemysł  prawem, że towary niemieckie sprowadzane do Anglii winny nosić stempel “Made in Germany“. Obecnie nawet średnio zamożna publiczność woli płacić za towar drożej, byle nie nosił on osławionego stempla, wie ona bowiem dobrze, że nawet znaczna różnica w cenie np. obuwia angielskiego, które kosztuje 8 szylingów  i niemieckiego - 6 szylingów - w rezultacie opłaci się komsumentowi , gdy kupi towar angielski.


Angielska Izba Handlowa, sugerowana w powyższej rozmowie z wicekonsulem Ryszardem Edwardem Kimensem, w Warszawie  najwyraźniej powstała, ponieważ w 1910 roku, w numerze 260, w rubryce “Zebrania”  Nowa Gazeta donosi: 

Z Izby Handlowej Angielskiej w Warszawie. Wybrany przez ogólne zebrania w d. 31 z. m. Komitet zarządzający,  odbył wczoraj pierwsze swe zebranie dla wewnętrznego zorganizowania się. Rezultat wyborów jest następujący: na prezesa został wybrany p. Henryk Markoni, na wiceprezesów pp. Zygmunt Chrzanowski, Ryszard Kimens (wicekonsul angielski) i Stanisław Pietraszkiewicz; na skarbnika p. Andrzej Rotwand, na sekretarzy pp. Jerzy Gościcki, Jerzy ?

Zaangażowanie Ryszarda Kimensa na rzecz rozwoju gospodarki polskiej trwa nieprzerwanie. W tym samym roku, 5 maja (nr 123) Kurier Warszawski  zamieszcza następującą informację:

ZARZĄD Towarzystwa Białostockiej Manufaktury pod  firmą Eugeniusz Becker & S-ka w Białymstoku ma zaszczyt zawiadomić, że Ogólne Zebranie pp. Akcjonarjuszów z dnia 10/23 Kwietnia 1910 r. postanowiło podzielić pozostałe 233 akcje II edycji pomiędzy pp. Akcjonarjuszów w sposób następujący: [...] Deklaracje na nabycie nowych akcji mogą być składane w Warszawie pod adresem Członka Zarządu p. R. E. Kimensa, ul. hr. Berga 6. 


Skutecznie sprawowanie funkcji dyplomatycznych  (i ekonomicznych) rodzi także niebezpieczeństwa: Kurier Warszawski  w roku 1910 (nr 120) opisuje “Zagadkowy napad w pociągu”:

Onegdaj obiegły miasta nasze niejasne pogłoski o napadzie zagadkowym, dokonanym w przedziale klasy I-ej pociągu pośpiesznego pod Dynaburgiem na znanego adwokata tutejszego i naczelnika wydziału ajentur handlowych na kolei wiedeńskiej, p. Teofila Tallen-Wilczowskiego. 

Pogłoski te miały swoje swoje źródło w otrzymanej depeszy przez wice-konsula angielskiego p. Kimensa, który skutkiem niej z dr. Filipowiczem wyruszył do Dynaburga.

Przed kilku dniami, w majątku rodzinnym Baczejków [właść. Boczejków] w gub. Witebskiej zmarł ś. p. Władysław Ciechanowiecki, szwagier p. Kimensa i serdeczny przyjaciel p. Tallen-Wilczowskiego, którzy też obaj przyjechali na pogrzeb. Po pogrzebie p. Kimens powrócił zaraz do Warszawy,  p. Tallen-Wilczewski zaś z wdową p. Ciechanowiecką i  jej kilkunastoletnim synem Jerzym powracał w nocy z piątku na sobotę. 

Otóż podczas tej podróży zdarzył się zagadkowy napad pomiędzy st. Malinówką i Jagodówką kolei rysko-orłowskiej. W przedziale I-ej. klasy, w którym jechał p. Tallen-Wilczewski, gdy tenże drzemał, elegancko ubrany dwudziestokilkuletni mężczyzna usiłował go zachloroformować. Pan Tallen-Wilczewski jednak ocknął się i wtedy pomiędzy bandytą a napadniętym wywiązała się śmiertelna walka. W rezultacie napadnięty odniósł  10 ran w głowę i ma jeden palec złamany a drugi uszkodzony. Pomimo to pan Wilczewski miał jeszcze tyle siły, że wydostał się z krzykiem z przedziału na korytarz, gdzie też jadąca przedziale sąsiednim p. Ciechanowiecka zaalarmowała służbę konduktorską. 

Nie zwlekając napastnik wyskoczył z pociągu w biegu i zbiegł. Zarządzony za nim pościg, po przybyciu do najbliższej stacji, dał wynik pomyślny. Eleganckiego bandytę ujęto w odległości 10 wiorst od plantu kolei. Wyskakując złamał on sobie nogę i tak silnie uszkodził cztery palce u ręki, że po przewiezieniu przestępcy do  Dynaburga, miano mu palce te amputować.

Bandyta nosi nazwisko rosyjskie, tożsamość osoby jego zatwierdza obecnie policja. Rannego pana Tallen-Wilczewskiego dowieziono do pobliskiego Dynaburga i umieszczono w szpitalu, towarzysząca mu zaś p. Ciechanowiecka z synem zatelegrafowała do p. Klemensa, który ledwie powróciwszył  do Warszawy, zaraz z niej wyjechał. Dziś zrana pociągiem kurierskim kolei petersburskiej przywieziono rannego do Warszawy i umieszczono w domu zdrowia dr. Przyborowskiego. Stan jego jest bardzo poważny. 


W 1911 roku (nr 298) Kurier Warszawski  zamieszcza Prospekt Towarzystwa Akcyjnego Fabryki Portland-Cementu w Łazach, założonego 19(21) maja 1896 r. Prospekt  zawiera sprawozdania i bilanse przedsiębiorstwa za rok 1910. Dowiadujemy się z niego również, że Ryszard Edward Kimens jest prezesem jego Zarządu, urzędującego w Warszawie, ul. Warecka 24 10.

16 maja 1913 roku Kurier Warszawski  (nr 134) zamieścił następującą korespondencję swojego wysłannika, podpisanego F.R., z Londynu:

Przybył tu przedstawiciel ambasady angielskiej w Warszawie, radca Kimens. Objazd  najważniejszych ośrodków przemysłowych w Anglii podjęty przez Kimensa, radcę handlowego ambasady Angielskiej w Warszawie celem przedstawienia możliwości rozszerzenia handlu z Polską ,wywołał znaczne zainteresowanie naszym naszym rynkiem. Jak się dowiaduję korespondent Kur. Warszawskiego, niewykluczone jest wysłanie do Polski angielskiej misji handlowej na wzór niedawnym misji do Argentyny .


Kurier Poranny  7 sierpnia 1914 roku w numerze 217 przyniósł krótką wiadomość:

Konsulat amerykański. Ryszard Kimens, zamieszkały w Warszawie przy ul. hr. Berga 6 będzie pełnił obowiązki wice-konsula Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej w Warszawie.


A już w roku 1919  w numerze 13 Kuriera Warszawskiego  odnotowano:

Przybycie misji angielskiej i amerykańskiej.  Z rana pociągiem kurierskim z Krakowa przybyli do Warszawy członkowie misji angielskiej panowie Kimens i kapitan Johnson. Jednocześnie przyjechał członek misji politycznej amerykańskiej porucznik Paszkowski. Razem z misją przybyli panowie Adam hr. Szembek, sekretarz poselstwa polskiego w Bernie, oraz profesor Gumplowicz, radca poselstwa polskiego w Wiedniu. Na stacji powitali członków misji pp. Jan Cechanowski, starszy starszy referent ministerjum spraw zagranicznych z ramienia ministra spraw zagranicznych i porucznik Olszamowski z polecenia jenerała Piłsudskiego. Po przywitaniu na stacji, członkowie misji i towarzyszących im urzędnicy udali się samochodem do hotelu Bristol, gdzie zarezerwowano dla nich pokoje. 


Ziemia Lubelska w  numerze 49 z 1919 roku zamieściła, podpisane “za pułkownika Wade  - w. r. Kimens”, wyjaśnienie dla polskiego MSZ-tu, p.t. “Koalicja, a sprawa Śląska”:

Warszawa, 30. I. (PAT). Ministerstwo Spraw Zagranicznych otrzymało następujące wyjaśnienie od komisji wysłanej do Czech celem zbadania sprawy zajęcia Śląska przez Czechów. Pułkownik Ravling komunikuje z Pragi czeskiej, że zajęcie Śląska nastąpiło na skutek zarządzenia rządu czeskiego ze względu na panujące na Śląsku, zdaniem rządu czeskiego, nieuporządkowane stosunki. Wszelkie doniesienia, że państwa koalicyjne zarządziły okupacją są bezpodstawne.321 Kuriera Warszawskiego


W 1922 roku, w numerze  321 Kuriera Warszawskiego, pojawia się informacja o nadejściu z Anglii pomocy dla polskiego Czerwonego Krzyża:

Pomoc Anglii Polsce. W dotychczasowych sprawozdaniach publicznych z działalności Polskiego Czerwonego Krzyża, najsilniej podkreślane było współdziałanie i pomoc materialna ze strony organizacji społecznych i humanitarnych Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Stanowisko zresztą zupełnie słuszne, odpowiadające całkowicie faktycznemu stanowi rzeczy. Sprawiedliwość jednak nakazuje, w  sposób wyraźniejszy niż to może dotychczas uczyniono, uwypuklić współudział również rządu i społeczeństwa angielskiego w międzynarodowej akcji pomocy na terenie ziem polskich w latach 1919-1920. 

A więc w roku 1919 angielski Czerwony Krzyż przesyła materiały opatrunkowe i sanitarne; w następnym roku ten że Czerwony Krzyż oraz rząd angielski urządzają i utrzymują dwa szpitale dla chorych zakaźnych po 250 łóżek każdy. I dominja angielskie nie pozostają w tyle: australijski Czerwony Krzyż przysyła w zimie 1919-1920 znaczne ilości leków, żywności i odzieży, a kanadyjski Czerwony Krzyż - wełnę na wyrób ciepłej bielizny i swetrów. Gdyby wszystkie te pozycje przeliczyć na gotówkę suma wypadłaby   bardzo poważna. A całą tę akcję pomocy przypisać należy inicjatywie grona osób ze społeczeństwa angielskiego, które w tymże czasie w naszym kraju już przebywały, a mianowicie: Lady Etheldred Runbold,  kapit. Hamilton, p. Ryszardowi Kimsens , sekretarz handlowy poselstwa angielskiego, oraz kapit. Bernard Crowdson.


W 1923 roku Ryszard Kimens, jako jeden z licznych “gospodarzy”, wspiera Bal Doroczny Bratniej Pomocy St. Wyższej Szkoły Handlowej, wydawany - pod protektoratem  pp. ministrów: Skarbu Grabskiego, Przemysłu i Handlu Ossowskiego, Wyzn. Rel. i Ośw. Publ.  Mikułowskiego-Pomorskiego - 14 kwietnia 1923 roku w salonach Resursy Obywatelskiej  - o czym donosi Kurier Warszawski z dnia 12 kwietnia 1923 r. w numerze 100.


5 czerwca 1926 roku - w numerze 126 - Przegląd Wieczorny opisuje widoczne jeszcze w mieście ślady tzw. , wypadków majowych, wymieniając także szkody w miejscu zamieszkania R. Kimensa

W ciągu trzech tygodni, jakie upłynęły od wypadków majowych w Warszawie zatarto prawie już wszystkie ślady uszkodzeń, jakie poniosły budowle rządowe i kamienice prywatne od kul bądź przypadkowo w walkach ulicznych padających, bądź  od kul wymierzonych do tych kamienic, skąd padały strzały ze strony ukrywających się tam anonimowych sprawców. W ten sposób z rozporządzenia władz przystąpiono do zatarcia śladów obstrzału na gmachu ministerjum wojny wzdłuż ulicy Nowowiejskiej zwłaszcza od strony podwórz, na gmachu wyższej szkoły wojskowej przy zbiegu ulic suchej i Koszykowej. Magistrat zaś kazał przywrócić do porządku domek dozorcy  filtrów na Koszykach przypadkowo uderzony przez pocisk, wreszcie prywatni posiadacze kamienic także pospieszyli z robotami renowacyjnymi i nie ma już śladów po uszkodzeniach w wykuszu jednej z kamienic przy ulicy Koszykowej od pocisku armatniego jak również przy ulicy Marszałkowskiej przy zbiegu z Chmielną. 

Wobec tego, że komitet wojskowy odszkodowań wypłaca zaliczki na koszta tych renowacji zarówno administracjom gmachów publicznych, jak również kamienic prywatnych, dziwnym się wydaje wydaje demonstrowanie uszkodzeń przypadkowych w dalszym ciągu w alejach Ujazdowskich na 2-ch pałacykach sukcesorów Marii Branickiej lub pałacyku ks. Czetwertyńskiej, w którym mieści się ambasada francuska, wreszcie kamienicy p. Strzaleckiego. Tak samo demonstracyjnie konserwuje dziury w tynku p. Ryszard Kimens na swoim domu przy ulicy Pięknej wprost parku Ujazdowskiego, jak również dozór kościoła Zbawiciela, który widocznie postanowił ku wiecznej rzeczy pamiątce zachować uszkodzoną figurę Św. Piotra przed frontonem tej świątyni.


W 1928 roku  Kurier Warszawski  (nr 137) w rubryce TELEGRAMY zapowiada:

P. Kimens o sytuacji gospodarczej w Polsce . LONDYN 17 maja (Tel. wł. “Kurj. Warsz.”) - Dziś ukazał się raport konsularny p. Kimensa o sytuacji ekonomicznej Polski, która jest przedstawiona bardzo pomyślnie.

Zaś w nr 153 tego samego roku, autor podpisany K.S., w artykule pt. “Urzędowy głos angielski o Polsce” , tak prezentuje tej dokument: 

 Mamy do zanotowania fakt niewątpliwie dla nas ważny i korzystny dla naszych stosunków gospodarczych a zwłaszcza finansowych z zagranicą. 

P. R.E. Kimens, radca handlowy przy poselstwie brytyjskim w Warszawie, znany w szerokich kołach przemysłowych i handlowych Polski, złożył rządowi swemu urzędowy raport o sytuacji gospodarczej i finansowej Polski za rok 1927 i raport opublikowany był dla użytku zarówno urzędowego, jaki prywatnego w Anglji.

 Wielka Brytanja posiada doskonale zorganizowaną służbę gospodarczą zagranicą. Wie o tym dobrze zagranica, ale jeszcze lepiej wie o tym każdy angielski “businessman”. Wie o tym, iż do wiadomości podanych mu za pośrednictwem “Departament of Overseas Trade” przez przedstawicieli gospodarczych rządu brytyjskiego zagranicą, można mieć pełne zaufanie, jako do bezstronnie i rzeczowo opracowanego sprawozdania o sytuacji finansowej i gospodarczej danego kraju, w którym przedstawiciel tych urzęduje. Dlatego też to, co pan Kimens napisał o nas w swoim raporcie, posiada dla rozwoju naszych stosunków gospodarczych i finansowych z Anglią o wiele większe znaczenie od każdej akcji propagandowej.

 Nie będziemy zajmowali się treścią 45-stronicowego raportu p. Kimensa w jego przeważnej części sprawozdawczej.  Powiemy krótko, iż w doskonały i zwięzły sposób przedstawia on w swym raporcie kolejno nasze sprawy finansowe, nasz handel, przemysł, komunikację -  wreszcie sprawy społeczne. Załączniki statystyczne w liczbie 13 kończą tę interesującą dla każdego kupca, czy przemysłowca angielskiego pracę. Nas jednak najbardziej z raportu tego interesuje przemowa, w której p. Kimens dał swój osobisty pogląd na naszą sytuację gospodarczą w ciągu ubiegłego roku.

 Pogląd ten jest dla nas korzystny. Na wstępie czytamy tam, iż rok 1927 był dla Polski okresem wyraźnej pomyślności (“market prosperity”) we wszystkich dziedzinach jej życia gospodarczego. Poczem następuje tego rodzaju uzasadnienie:

“Jak zaznaczono w ostatnim raporcie,oznaki poprawy dały się zauważyć u schyłku 1926 roku, wówczas jednak trudno było wyrazić zdanie co do tego, czy  poprawa ta była do zawdzięczenia wyłącznie dobrodziejstwom, jakie Polska uzyskała z jej wielkiego wywozu węgla wskutek przerwy Węglowej w Zjednoczonym Królestwie, czy też w grę weszły również czynniki o bardziej stałym charakterze.” 

Nie mniej p. Kimens, stwierdziwszy uprzednio, iż postęp we wszystkich niemal dziedzinach życia gospodarczego “przeszedł najśmielsze nieraz marzenia” (“has surpassed the boldest expectations”), dochodzi dochodzi  w rezultacie do wniosku, iż:

“Położenie przy końcu roku było pod każdym względem bardziej pomyślne i Polska zaczyna obecnie przestawiać większe możliwości dla zagranicznych przedsiębiorstw, jako rynek zbytu dla towarów i jako pole dla rozwoju kolei ,robót publicznych i urządzeń Komunalnych.” Poczem następuje ustęp dla nas najważniejszy: 

“Poprawa sytuacji umożliwiła rządowi umieszczenie zagranicą pierwszej wielkiej pożyczki zagranicznej. Pożyczka ta, zapewniając stałość waluty, może być, jak uważa się w niektórych szkołach, punktem zwrotnym dla Polski,  gdyż planuje nadzieja, że za pożyczką tą pójdą dalsze, które są niezbędne dla rozwoju naturalnych zasobów kraju, budowy kolei i robót publicznych, oraz dla rozwoju handlu i przemysłu, od czego zależy ostatecznie stałość i  pomyślność  Polski.  P. Kimens  kończy czy w ten sposób swoją przedmowę: 

“W rezultacie istnieje wszelka racja, aby mieć nadzieję (po zrobieniu zwykłego zastrzeżenia, iż kraj nie będzie wciągnięty w komplikacje międzynarodowe i pozostanie spokojny wewnątrz), iż Polska weszła w okres trwałego rozwoju gospodarczego.” 


W następnym - 1929 - roku w prasie polskiej nazwisko naszego przodka pojawia się tylko raz, w tej krótkiej notatce, zatytułowanej “Budowa hall”, zamieszczonej w numerze 235 Kuriera Warszawskiego:

W związku z niezapowiedzianym przyjazdem do Warszawy przedstawicieli Angielskiego konsorcjum, zamierzającego wybudować w Warszawie centralne hale targowe i chłodnie przy ulicy Elekcyjnej na Wol, magistrat powołał komisję do rokowań. W rokowaniach obiecał współudział radca handlowy poselstwa angielskiego w Warszawie, p. Kimens. Koszt budowy hali centralnej i chłodni pochłonie około miljona funtów sterlingów .


Dobra ocena sytuacji ekonomicznej i perspektyw rozwoju Polski wyrażona w raporcie konsularnym R. Kimensa w 1928 roku, zmieniła się znacznie już w roku 1930; oto streszczenie kolejnego sprawozdania, zamieszczone przez Czas w numerze 111 oraz przez  Kurier Warszawski w numerze 129  z 1930 roku, pt. 

Angielskie sprawozdanie o sytuacji gospodarczej w Polsce. Departament handlu zamorskiego ogłosił interesujące sprawozdanie o sytuacji gospodarczej w Polsce. Sprawozdanie opracował radca handlowy ambasady brytyjskiej w Warszawie, p. Kimens. W sprawozdaniu podano, że wskutek szeregu niekorzystnych czynników  o charakterze międzynarodowym, na które Polska nie miała wpływu, rok 1929 nie był tak pomyślny jak rok 1928. Autor sądzi, że poprawa sytuacji w przyszłości zależeć będzie głównie od stabilizacji wewnętrznej kraju i od pozyskania taniego kapitału inwestycyjnego dla przemysłu handlu i rolnictwa. Radca Kimens uważa, że Wielka Brytania nie wykorzystała dostatecznie możliwości, które daje rynek polski. Towary angielskie otrzymują w Polsce zazwyczaj wysoką cenę, ale  odbiorcy polscy są zdania, że eksporterzy angielscy nie ujawniają tej samej skłonności do dostarczania Polsce towarów odpowiadających wymaganiom miejscowym, co ich odpowiednicy w innych krajach zagranicznych. Autor sprawozdania sądzi, że firmy brytyjskie powinny mieć w Polsce swoich przedstawicieli-agentów. Wreszcie sprawozdanie zawiera ustępy, zachęcające turystów angielskich do zwiedzania Polski.


 Wyzwolenie zaś, w numerze 25 z 1930 roku zamieszcza następujący - anonimowy -  tekst pt.:

Od czego zależy poprawa gospodarcza w Polsce ? 

Różni zagraniczni znawcy życia gospodarczego wspominają niekiedy i o Polsce i o jej położeniu gospodarczym. Tak wypowiedział swój sąd angielski radca handlowy, p. Kimens.  Stwierdza on, że gospodarczy Stan Polski jest zły, a poprawa jego zależna jest głównie od ustalenia się wewnętrznej polityki kraju -  krótko mówiąc od tego. czy w Polsce w dalszym ciągu będzie walka marsz. Piłsudskiego z przedstawicielstwem narodu - Sejmem, czy współpraca. Mówi tak radca Kimens, że poprawa stanu gospodarczego Polski zależy i od pozyskania taniego kapitału zagranicznego na nakłady w przemyśle, handlu i rolnictwie. 

O gospodarczych stosunkach w Polsce w jednej z gazet nowojorskich pisał też Neisser. I on pisał, że Polsce potrzebne są pożyczki zagraniczne, ale “otrzymanie takich pożyczek utrudniają Polsce nie trudności wewnętrzne” -  co również znaczy, że  zagranica widzi nieustalone, niepewne zatem wewnętrzne stosunki naszego państwa, a ta niepewność wstrzymuje bankierów od udzielania pożyczek polskiemu przemysłowi i polskiemu rolnictwu. Kto zatem powoduje dziś, że w Polsce są stosunki nieustalone, że niema tu pewności spokojnego jutra, ten działa na krzywdę Polski. Jasno to musimy mówić


Kurier Poznański w numerze 377 z 1930 roku,  dokumentuje aktywność zawodową R. Kimensa w notatce pt.:

Zainteresowanie Gdynią wzrasta 

G D Y N I A, 18.8. (PAT). Bawił tu przedstawiciel  San Salvadoru w Paryżu i prezes paryskiej akademii dyplomatycznej p. Guerrero, który zwiedził port, a następnie konferował z dyrektorem urzędu morskiego p. Poznańskim oraz był przyjęty w Orłowie przez min. Kwiatkowskiego.

W sobotę przyjechał  do Gdyni radca handlowy ambasady angielskiej w Warszawie, p. Kimens. P. Kimens zwiedził port i konferował z dyr. Poznańskim. O godz. 16 był przyjęty przez min. Poznańskiego w Orłowie.

Do Gdyni przybył również celem zwiedzania portu dyr. Banca Commerciale Italiano p. Toeplitz. W czasie zwiedzania towarzyszyłmu dyrektor Rady Portowej p. Nagórski. W godzinach popołudniowych p. Toeplitz przyjęty był w Orłowie przez min. Kwiatkowskiego.


Nie wiemy nic o losach, ani ewentualnej aktywności Ryszarda Kimensa w okresie II Wojny Światowej, ani nawet tego, czy w jej czasie pozostawał w Polsce i Warszawie.  Po ogłoszeniu tzw. Dekretu Bieruta 26 października 1945 roku, z mocy którego utracił prawo własności do - silnie uszkodzonego (prawdopodobnie  w czasie Powstania Warszawskiego) swojego domu przy ul. Pięknej 6  wyjechał (ub pozostał ?) w Anglii;  mieszkał pod adresem 227 Heysham-road Morecambe, Lancashire.

Zmarł 5 kwietnia 1950 roku; Oto oficjalne zawiadomienie o jego śmierci:

KIMENS -  On April 5, 1950, at 227, Heysham Road, Morecambe, RICHARD, EDWARD KIMENS,  C.M.G., formely His Britannic  Majesty,s Commercial Secretaty to the British Legation at Warsaw, aged 77 years , Cremation at Blecpoolto-day )Saturday). 

W 1986 roku ukazała się w Londynie książka Patricka Howarth pt. “Intelligence Chief Extraordinary. The life of the Ninth Duke of Portland”, zawierająca wspomnienia Williama Cavandish-Bentinck, który  tak wspomina Kimensa: sekretarz handlowy Richard Kimens był konsulem w Warszawie przed 1914 rokiem. Był myszowatym, małym człowieczkiem, był nazywany “Mousy“. Jego raporty wykazywały się głęboką wiedzą.